Szwajcarskie media nazywają ją "A.", choć wyszukanie w sieci jej personaliów nie jest trudne. Jedna z zatrudnionych w tamtejszym parlamencie sekretarek została zawieszona w obowiązkach wkrótce po tym, kiedy na jaw wypłynęły jej pornograficzne zdjęcia, częściowo wykonywane w budynku obrad rządu w Bernie.
Zanim sekretarka zdążyła usunąć profil na Twitterze, który - w przeciwieństwie do Facebooka - nie stawia żadnych ograniczeń dotyczących cenzury zbyt gorących "selfies", śledziło ją ponad 11 tysięcy internautów. Jak donosi jedna ze szwajcarskich gazet, kobieta robiła sobie zdjęcia wewnątrz budynku parlamentu regularnie.
Urzędnicy ze szwajcarskiego parlamentu wydali oświadczenie, w którym uzasadnili zawieszenie w obowiązkach A. z powodu "naruszenia dopuszczalnej granicy" w relacji podwładny-przełożony.
Interia.pl
Urzędnicy ze szwajcarskiego parlamentu wydali oświadczenie, w którym uzasadnili zawieszenie w obowiązkach A. z powodu "naruszenia dopuszczalnej granicy" w relacji podwładny-przełożony.
Interia.pl