Krzysztofowi D. oraz jego współpracownikowi grozi do 10 lat więzienia. Jak poinformowała Grażyna Jeżewska z łódzkiego sądu okręgowego, złożony przez byłego prezesa pozew jest niekompletny. W związku z tym termin rozprawy nie został wyznaczony, a wniosek będzie procedowany po uzupełnieniu braków.
Jak powiedziała przedstawicielka mieszkańców spółdzielni, Agnieszka Wojciechowska van Heukelom, Krzysztof D. przebywa na wolności. - Wyszedł za kaucją w wysokości 50 tys. złotych. Tymczasem miesięcznie Krzysztof D. zarabiał w spółdzielni 20 tys. i w spółce należącej do spółdzielni kolejne 20 tys. złotych. Wypuszczono go więc za równowartość niewiele wyższą, niż miesięczne dochody – wyjaśniła.
Pozwem byłego prezesa są oburzeni mieszkańcy spółdzielni. - Ten mężczyzna sprawił, że boimy się co przyniesie nowy dzień. Każdego ranka sprawdzam, czy już mi wyłączyli windę, czy jeszcze nie - skomentowała Anna, jedna z lokatorek . Najbardziej znanym mieszkańcem spółdzielni jest Stefan Niesiołowski. - Sytuacja w jakiej znaleźli się mieszkańcy jest skandaliczna. Mam nadzieję, że osoby za nią odpowiedzialne zostaną skazane. Mam na myśli dawny zarząd spółdzielni - powiedział poseł po tym, jak z powodu długów na jego klatce schodowej nie działało oświetlenie, ani domofony.
Krzysztof D. nie czuje się winny. - Nie zrobiłem niczego, co mogłoby zaszkodzić mojej spółdzielni. Czekam na rozstrzygnięcie sądu, wcześniej nie chce komentować sprawy - powiedział.tvn24