Protest poparli godzinnym strajkiem lekarze specjaliści. Oni także oczekują na zwrot pieniędzy za wykonane badania. Opóźnienia w płatności - aptekarzom i lekarzom - sięgają często pół roku, najstarsze niespłacone faktury pochodzą z początku tego roku. Według Ministerstwa Zdrowia, które nadzoruje działalność ubezpieczalni zdrowotnych, zadłużenie wobec aptekarzy wynosi 5,7 mld koron. "Rozpoczęliśmy proces oddłużenia; w tym roku dostaniecie miliard koron, w przyszłym kolejne pieniądze" - zapewnił Izbę Aptekarską minister zdrowia Rudolf Zajac. Słowaccy aptekarze są zdeterminowani i odpowiedź ministra ich nie zadawala. Początkowo planowali, iż od poniedziałku będą pobierać pełną odpłatność za lekarstwa, a kupujący o zwrot pieniędzy mieliby zwracać się do ubezpieczalni. Od pomysłu odstąpili, po ostrzeżeniu, iż jest to nie zgodne z prawem i grozi odebraniem licencji na prowadzenie aptek. Sytuacja może się stać poważna za kilka dni; aptekarze nie zamawiają nowych leków, wyprzedają tylko posiadane zapasy i wkrótce może zabraknąć leków ratujących życie; np. dla cukrzyków, czy chorych na serce - ostrzegają relacjonujące protest słowackie media. Na Słowacji składka na opiekę zdrowotną wynosi 14 procent; 4 procent swojej pensji płaci ubezpieczalni pracownik, równowartość 10 procent tej pensji, pracodawca. Słowacka służba zdrowia jest od roku reformowana; dziś ma dwukrotnie więcej łóżek szpitalnych niż średnia w Unii Europejskiej. Od 1 czerwca przestała być bezpłatna; wprowadzono drobne opłaty za wszystkie świadczenia, m.in. za wizytę u lekarza, wydanie leków, pobyt w szpitalu i sanatorium, czy przewóz karetką.
em, pap