Mars zdobyty!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Amerykańska sonda "Spirit" bez większych problemów wylądowała na Marsie i przesłała z powierzchni planety serię doskonałych zdjęć.
Dobrej jakości zdjęcia pokazują zarówno samą sondę, jak i  panoramę Marsa oraz wielki krater, w którym osiadła sonda. Przekazanie zdjęć zostało przyjęte przez naukowców zgromadzonych w  kalifornijskim centrum kosmicznym w Pasadenie wybuchem głośnego entuzjazmu.

Sonda "Spirit", z robotem do badań naukowych na pokładzie, wylądowała w niedzielę wczesnym rankiem czasu środkowoeuropejskiego na powierzchni Marsa.

173-kologramowa sonda zakończyła w ten sposób szczęśliwie siedmiomiesięczną podróż z Ziemi na Marsa, w tym najtrudniejszy, sześciominutowy etap końcowy, w którym jej proces przedzierania się przez atmosferę marsjańską i lądowania na powierzchni planety wspierany był przez spadochrony i wspomagające silniczki rakietowe.

W trakcie lądowania sonda kilkukrotnie wysyłała na Ziemię sygnały, odbierane w centrum dowodzenia lotem w Pasadena w  Kalifornii w postaci tonowej, co za każdym razem wzbudzało aplauz zgromadzonych specjalistów NASA i gości.

Po wylądowaniu przez dłuższą chwilę sygnały jednak nie  nadchodziły, co dodało dramatyzmu operacji. Gdy o 5:52 sonda ponownie odezwała się, w Pasadenie przyjęto to z wielką ulgą.

Prawdopodobnie nowy, silny sygnał, który się wtedy rozległ, oznacza jej wylądowanie zgodnie z planem, w potężnym, położonym tuż na południe od marsjańskiego równika, kraterze Gusiewa o  średnicy ok. 160 km i rozmiarach dużego polskiego województwa.

Eksperci NASA podkreślają, że wszystko wskazuje na to, iż  lądowanie było bliskie perfekcji, "w stylu podręcznikowym". "Nawigacja była w rzeczy samej perfekcyjna. Najprawdopodobniej nie  moglibyśmy wymarzyć sobie lepszej" - skomentował rozwój wydarzeń Louis D'Amario, szef zespołu nawigatorów NASA.

Sukces jest tym większy, że Mars w przeszłości okazał się miejscem szczególnie nieszczęśliwym dla obiektów wysyłanych z  naszej, sąsiadującej z nim od strony Słońca, planety.

"Jest to niesamowicie trudne miejsce do lądowania. Niektórzy zaczęli go już nazywać "planetą śmierci" i mieli ku temu powody -  oświadczył, nawiązując do serii niepowodzeń na Marsie ziemskich sond Ed Weiler, szef NASA odpowiedzialny za naukowe badania kosmiczne.

Ostatnie niepowodzenie miało najprawdopodobniej miejsce w noc wigilijną, kiedy to nastąpiła próba umieszczenia na powierzchni Marsa europejskiego lądownika "Beagle 2", wysłanego w kierunku Czerwonej Planety na pokładzie sondy "Mars Express".

Europejski aparat, który miał przesłać pierwsze sygnały z  powierzchni w pierwszy dzień Bożego Narodzenia rano, nie odezwał się do tej pory i prawdopodobnie nie odezwie się już nigdy, choć wszelkie nadzieje na powodzenie jego misji nie zostały jeszcze zaprzepaszczone.

sg, pap