Start Discovery przesunięty na niedzielę

Start Discovery przesunięty na niedzielę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Burzowe chmury, które zebrały się nad przylądkiem Canaveral zmusiły agencję NASA do odroczenia planowanego startu wahadłowca Discovery. Kolejna próba startu ma odbyć się w niedzielę o godz. 15.26 (21.26 czasu warszawskiego).
Nie wiadomo jednak czy do niej dojdzie, bowiem prognozy meteorologiczne na niedzielę i na następne dni nie są pomyślne.

Po chwilowej poprawie pogody, w miarę jak zbliżała się godzina startu, burzowych chmur przybywało i w końcu dyrektor startu Mike Leinbach przyznał, że "to nie jest dobry dzień na start wahadłowca." "Zamierzamy spróbować jutro" - dodał.

"Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej" - powiedział dowódca załogi wahadłowca Steven Lindsey. W skład załogi wchodzą m. in. dwie kobiety i niemiecki astronauta Thomas Reiter.

W sobotę NASA rozporządzała tzw. oknem startowym, czyli okresem czasu, w którym wahadłowiec mógł wznieść się z wyrzutni, wynoszącym zaledwie 5 minut. Tylko wtedy załoga miałaby szanse na połączenie się na orbicie z Międzynarodową Stacją Kosmiczną (ISS).

Rozczarowanie nie było tylko udziałem NASA, której zależy na jak najszybszym wznowieniu lotów starzejących się promów kosmicznych do stacji ISS, ale także dla zaproszonych gości, wśród których byli m.in. wiceprezydent Dick Cheney i wielu członków Kongresu.

Jedynym technicznym problemem, jaki wystąpił w sobotę był niesprawny podgrzewacz jednego z silników Discovery, którego zadaniem jest zapobieganie zamarzaniu paliwa. Kierownictwo lotu postanowiło jednak kontynuować odliczanie czynności przed startem, bowiem ten właśnie silnik nie jest potrzebny podczas startu. Próba usunięcia usterki miała zostać podjęta przez astronautów już na orbicie okołoziemskiej.

Jednak najważniejszym problemem jest wciąż aktualna groźba oderwania kawałków pianki izolacyjnej od olbrzymiego, zewnętrznego zbiornika paliwa. Właśnie kawałek takiej pianki, który uderzył podczas startu w skrzydło wahadłowca Columbia, spowodował w lutym 2003 r. jego tragiczną katastrofę podczas powrotu na Ziemię. Zginęła wówczas cała siedmioosobowa załoga.

Administrator NASA Michael Griffin postanowił zezwolić na start Discovery do 12-dniowej misji, mimo, że dwaj jego współpracownicy chcieli dodatkowego czasu na naprawę i przegląd powłoki zbiornika.

Plan lotu przewiduje, że gdyby prom Discovery doznał uszkodzeń podczas startu lub później a astronauci nie byli w stanie usunąć awarii na orbicie, to załoga pozostanie na pokładzie stacji ISS i będzie czekała na pomoc. Griffin przyznał jednak, że byłby to prawdopodobnie koniec lotów wahadłowców.

Oznaczałoby to też, że warta obecnie ok. 100 mld dol. stacja ISS nie byłaby ukończona a Stany Zjednoczone zostałyby pozbawione możliwości wysyłania ludzi w kosmos.

Obecny lot ma być pierwszą misją wahadłowca od blisko roku, a dopiero drugą od katastrofy promu Columbia. W obliczu mnożących się kłopotów technicznych, zaczęto ostatnio kwestionować dalszą przydatność floty wahadłowców, ale sukces obecnej misji Discovery dałby szansę na przedłużenie ich użytkowania do roku 2010.

Orbitalne loty promów kosmicznych zainaugurował jeszcze w 1981 roku prom Columbia. Ostateczne wycofanie wahadłowców z eksploatacji ma nastąpić w 2010 r.

Wahadłowce zastąpi opracowywany obecnie przez NASA nowy statek załogowy, który będzie mógł latać na Księżyc, a być może i dalej. Amerykanie planują powrót na Księżyc w 2018 r., a w dalszej przyszłości załogowy lot na Marsa.

pap, ab