Nie srebro, lecz... złoto?

Nie srebro, lecz... złoto?

Dodano:   /  Zmieniono: 
W drodze do finału "biało-czerwony walec" - jak określają polską drużynę komentatorzy - był dotąd niepowstrzymany. Radość w ekipie jest ogromna, ale wzrosły apetyty na najwyższe trofeum tych mistrzostw. Co mówią o sobotnim meczu i jak oceniają swoje szanse na złoto autorzy sukcesu:
Sebastian Świderski: Przynajmniej jestem wicemistrzem świata, chociaż jeszcze w to nie wierzę. Uwierzę w to dopiero wtedy, gdy krążek zawiśnie na mojej szyi. Natomiast ja nie chce być wicemistrzem, ja chcę być mistrzem!!! Jutro zrobimy wszystko, żeby tu wygrać. Oczywiście, my nie musimy wygrać, my możemy sprawić kolejną niespodziankę. To Brazylijczycy są faworytem. W spotkanie z Bułgarią wdało się napięcie, ale to był nasz pierwszy kontakt z tą halą. Parametry są zupełnie inne niż w poprzednich obiektach. Światło jest kiepskie i dodatkowo tak usytuowane, że zwłaszcza wysokie piłki giną gdzieś w tych światłach. Dla nas to było dodatkowe utrudnienie, gdyż nie przeprowadziliśmy na tej hali żadnego treningu. Bułgarzy mieli okazję wczoraj wieczorem tu potrenować. Dlatego czasami ciężko nam było znaleźć punkt odniesienia.
To wielki sukces całej drużyny. Uważam, że nasz awans do wielkiego finału jest sukcesem całej Polski, całego siatkarskiego świata. Widać, że praca, którą wykonaliśmy w Spale nie poszła na marne.

Przed mistrzostwami w Japonii Polacy rozegrali dwa mecze kontrolne z Brazylią. "Oba były bardzo zacięte. Trener Rezende powiedział, że chciałby zagrać z nami w finale. Jego pragnienie się spełniło, oby teraz spełniły się nasze. Brazylia to bardzo silny zespól, my zdajemy sobie sprawę z tego z kim będziemy grać, ale to są tylko ludzie. Jeżeli będziemy mieć jutro dobry dzień to jesteśmy w stanie wywalczyć w Japonii złoto. Cokolwiek się nie stanie jutro, mamy medal i to jest nasz wielki sukces.

Grzegorz Szymański: To był bardzo nerwowy mecz. My zagraliśmy bardzo dobrze pierwszego seta. Potem oddaliśmy Bułgarom drugiego, a oni nam trzeciego. Dobrze, że to wszystko się tak skończyło, naszym wielkim sukcesem. Jeżeli udało nam się na takich emocjach, takich nerwach wygrać, to znaczy, że jesteśmy mocni. Tak, srebro już mamy i będziemy walczyć o złoto. Zrobimy wszystko, żeby je wywalczyć. To byłoby zwieńczenie dwóch lat ciężkiej pracy z trenerem Raulem Lozano."

Daniel Pliński: Ogromnego pecha miał Piotr Gacek, który w czwartym secie skręcił kostkę. Po dwóch minutach jego noga była już spuchnięta. Grał do końca z wielkim bólem, to jest nasz bohater. Miejmy nadzieje, że nasi medycy zrobią co w ich mocy i że Piotrek zagra z nami finał. My liczyliśmy się z tym, że mogą się wedrzeć jakieś kontuzje. Do tej pory udawało się nam tego uniknąć, zobaczymy jutro, a zapewne już dziś wieczorem, jaka jest sytuacja Piotrka.