Być niezależnym jak Lozano

Być niezależnym jak Lozano

Dodano:   /  Zmieniono: 
Źródłem sukcesu polskiej reprezentacji jest osoba Raula Lozano. - Był niezależny i umiał dotrzeć do zawodników - uważa Jerzy Matlak, trener siatkarek Nafty Gaz Piła, były trener kobiecej reprezentację Polski.
"Naszą reprezentację siatkarzy nazywano często straconym pokoleniem, którzy przegrali ileś tam już swoich szans. Pracowało z nią wielu trenerów i wszyscy się +wywrócili+. Lozano pracował praktycznie z tą samą grupą, bo przecież nikt nowy się w tym czasie nie urodził. Widać, że miał dobre podejście do zawodników. Nie siedzę w środku tej reprezentacji, ale na łamach gazet wszyscy siatkarze wypowiadają się o nim w samych superlatywach".

Ważnym atutem Lozano była jego niezależność. "Nie był związany z naszymi układami, układzikami. Był niezależny od klubów i działaczy. Nie bał się podejmować odważnych decyzji. Nie miał żadnych złudzeń do zawodników takich jak Szczerbaniuk czy Nowak. Nie zabrał Ignaczaka, który może sportowo nie ustępował Gackowi, ale zamiast mobilizować zawodników to wprowadzał niepokój na boisku. Lozano jak zażądał dłuższych łóżek dla swoich zawodników to je miał. Jak chciał mieć lepszy sprzęt do siłowni, to go dostał. Przecież gdyby nasz trener zwróciłby się z taką prośbą, to powiedzieliby mu, że zwariował. A zawodnicy jak widzą, że trener potrafi spełnić ich prośby, to idą za nim".

Lozano łączą pewne podobieństwa  z selekcjonerem piłkarskiej reprezentacji Polski - Leo Beenhakkerem. "Obaj to trenerzy z wielkim autorytetem, ale też niezależni finansowo. Przychodzą do nas i przedstawiają swoje warunki pracy. I stawiają sprawę jasno - pracujemy po mojemu, albo się pakuję i wracam do domu. Czy któryś z polskich trenerów pozwoli sobie na takie postawienie sprawy?".

Wcześniejsze sukcesy kobiet nie miały zbyt dużego przełożenia na rozwój dyscypliny. "Owszem, skorzystały na tym dziewczyny bo wyjechały zagranicę i podpisały dobre kontrakty. Ale nie wpłynęło to na poprawę infrastruktury czy szkolenie młodzieży. Siatkarze o popularność nie musieli martwić się już wcześniej, bo przecież pełne hale na meczach reprezentacji były określane mianem fenomenu socjologicznego. Sądzę, że teraz będzie jeszcze większe wariactwo".