Konfrontacje WPROST: W Izraelu i nad Amazonką

Konfrontacje WPROST: W Izraelu i nad Amazonką

Dodano:   /  Zmieniono: 
Święta Bożego narodzenia są obchodzone pod każdą szerokością geograficzną. Za każdym razem inaczej ze względu na różnice kulturowe i… atmosferyczne.
Święta Bożego Narodzenia na świecie, to temat ostatnich Konfrontacji Wprost, które odbyły się w klubie Traffic w Warszawie. Gośćmi Konfrontacji byli prof. Szewach Weiss, przewodniczący Knesetu w latach 1992-96, a także były ambasador Izraela w Polsce, Irena Sławińska-Hu Peirfang, literatka i znawca kultury chińskiej (rodowita Chinka) oraz Beata Pawlikowska, dziennikarka i podróżniczka.

<b>W śniegu i w koszulce</b>

Gdzie najlepiej spędzać Wigilię żeby mieć pewność, że zawsze będzie śnieg?  Wcale nie w Laponii, czy na ośnieżonym Masywie Vinsona na Antarktyce. Pawlikowska zwróciła uwagę, że zawsze pełne śniegu są święta Bożego Narodzenia w… Singapurze. Władze miasta chcąc zapewnić mieszkańcom białe święta, co kilka godzin wysypują na ulice sztuczny śnieg. Singapur, który leży na końcu półwyspu Malajskiego, ma bardzo ciepły klimat. Bez pomocy służb miejskich nikt tam śniegu nigdy by nie zobaczył. Temperatura w styczniu utrzymuje się na poziomie 25 st. Celsju-sza. - Proszę sobie wyobrazić święta pełne śniegu i ludzi chodzących po ulicach w koszulkach z krótkimi rękawkami i w przeciwsłonecznych okularach - pobudzała wyobraźnie zebranych w Trafficu słuchaczy dziennikarka i podróżniczka.

Wielkie domy handlowe w Chinach "podkręcają" atmosferę świąt, mimo że najważniejszym świętem w państwie środka pozostaje nadal Nowy Rok - mówi Irena Sławińska. Zwróciła uwagę, że w Chinach jest ponad 20 mln chrześcijan, którzy obchodzą święta bardzo uroczyście. - I kupują masę prezentów - dodała. W Chinach obecnie można obchodzić święta Bożego narodzenia oficjalnie. Jeszcze 20 lat temu było to niemożliwe. Chrześcijanie ukrywali dewocjonalia w szafkach, żeby sąsiedzi nie zauważyli, jakiego wyznania jest właściciel domu i jego rodzina. - Teraz w wielu domach widziałam na ścianie wiszące krzyże - podkreśla Sławińska.

Dla Chińskich katolików jest to wyjątkowe święto i obchodzą je bardzo uroczyście. Na stole nie brakuje ryb i słodyczy. Katolicy w Chinach modlą się w sposób tradycyjny. Rozpoczynają pacierz od słów "Ojcze nasz daj nam chleba naszego powszedniego…", a nie "Ojcze nasz daj nam ryżu", jak wyobrażają sobie niektórzy, sądząć, że dostosowano tę modlitwę do kultury chińskiej. Ryż jest jednym ze składników menu na wigilijnym stole, ale nie podstawowym. Szewach Weiss zapytał jak, to się stało, że w kraju tak zlaicyzowanym jak komunistyczne Chiny jest tak dużo katolików? Sławińska zwróciła uwagę, że za Wielkim Murem najgorsze czasy dla chrześcijan zapanowały w czasach "Powstania bokserów". Na początku ubiegłego wieku organizacja Yihequan, co znaczy "Pięść w imię sprawiedliwości i pokoju" wystąpiła zbrojnie przeciwko m. in. misjonarzom chrześcijańskim. Zdaniem powstańców, misje zagrażały tradycyjnej kulturze chińskiej. Powstanie krwawo stłumiły korpusy interwencyjne z Europy, USA i Japonii. Od tamtej pory katolicyzm rozwijał się bez skrępowania. W czasie rewolucji komunistycznej katolicy przede wszystkim przetrwali na głębokiej prowincji, gdzie nie docierała władza "czerwonych rzeźników". Obecnie, mimo że Kościół w Chinach nie podlega bezpośrednio pod Watykan (biskupów wybierają władze świeckie w Pekinie), rząd nie przeszkadza w kultywowaniu tradycji katolickich. - Uznając szał zakupów bożonarodzeniowych, nawet ją poniekąd wspiera - uśmiechnęła się Sławińska.

<b>Żydzi i katolicy</b>
Profesor Weiss, wspominając czasy okupacji w Polsce, powiedział, że święta, które na zawsze pozostaną w jego pamięci, miały miejsce w… piwnicy. W czasie, kiedy hitleryzm zawładną Europą. Szewach Weiss jako mały chłopiec ukrywał się w pomieszczeniach piwniczych małego domu na Śląsku. Tam jego samego wraz z rodziną utrzymywali i strzegli Polacy i Ukraińcy. - Siedziliśmy w tej piwnicy, gdzie nie można było się podnieść tylko albo leżeliśmy, albo czołgaliśmy się na czworakach. Przez małe okienko patrzyłem jak rodzina, która nas przechowała, obchodziła święta, a ja byłem taki strasznie głodny- opowiadał profesor. Rodziny, które ukrywały byłego ambasadora w czasie wojny, już po jej zakończeniu zostały uhonorowane medalem "Sprawiedliwy wśród narodów Świata". Odznaczenie przyznaje izraelski instytut Yad Vashem tym ludziom, którzy w czasie wojny ukrywali Żydów.

Weiss opowiadał, że o ile w Betlejem, które należy do Palestyny zawsze było czuć wyjątkową atmosferę świat Bożego Narodzenia, to obecnie w wielu miastach Izraela też już tak jest. Spowodowała, to liczna emigracja z Europy. Przede wszystkim bardzo duża liczba emigrantów z Rosji. - Teraz widać w wielu domach choinki, ozdoby świąteczne i sporo osób w kościołach katolickich, przede wszystkim w Jerozolimie - mówił profesor. Przeciwko uroczystościom świątecznym w Izraelu występują ortodoksyjni żydzi. Jednak jest ich mniejszość. Katolicy w tych dniach nie idą do pracy. Konstytucja izraelska, zapewnia wolne w każde świąteczne dni, każdej religii. W dniu Wigilii katolicy zapraszają do domów swoich znajomych żydów i wspólnie świętują. Tak jak żydzi zapraszają nie-żydów na swoje uroczystości. Profesor Weiss przyznał, że uroczyste obchodzenie Bożego Narodzenia w Izraelu, także "podkręcają" centra handlowe. To jednak - jak zaznaczył - nie odbiera im w ogóle tej mistycznej atmosfery, którą przeżywają katolicy podczas wigilii i dni świątecznych.

<b>Wigilia w dżungli</b>

Pawlikowska zaznaczyła, że dla niej Wigilia zawsze była wyjątkowym dniem. - Gdziekolwiek zawędrowałam, zawsze wywoływała we mnie chwile refleksji. Jedna z najdziwniejszych wigilii jaką spędziła, miała miejsce w amazońskiej dżungli. Jak opowiadała, płynęła do jednej z indiańskich wiosek i zdała sobie sprawę, że właśnie jest 24 grudnia. Kiedy dobiła do brzegu, ze zdumieniem stwierdziła, że obok jednej z chat stoją naczynia pełne żurku. Dopiero po chwili dowiedziała się, że jest to indiańskie piwo. Które kolorem i konsystencją przypomina żurek, ale ma zupełnie inny smak (i nie zawiera jajek oraz kiełbasy). Podróżniczka wiedziona ciekawością dowiedziała się że napój przygotowuje się z przeżutych przez Indianki liści dziko rosnących krzewów. - Zajmowały się tym najstarsze kobiety w wiosce. Kiedy liście były odpowiednio zmieszane ze śliną, wypluwały wszystko do naczyń, w których rozpoczynał się proces fermentacji - opowiadała. Wieczorem okazało się, że poza potrawami z ryb i owoców, głównym napojem jest właśnie to piwo. Żeby nie obrazić nikogo w wiosce podróżniczka piła z innymi. - To ja już wolę być żydem - zażartował wtedy prof. Weiss. Pawlikowska zwróciła jeszcze uwagę, że uroczystość odbyła się z powodu odwiedzin wioski, a nie z powodu Bożego Narodzenia. Indianie w Amazonii nie obchodzą żadnych świąt, ponieważ nie używają kalendarza. - Nie znają pojęcia odmierzania czasu - stwierdziła. Skoro nie mają żadnego kalendarza, nie mogą obchodzić jakiś wyjątkowych dni w roku.

Dziennikarka opowiedziała jeszcze o swojej podróży do północnej części Argentyny, gdzie odwiedziła dawną emigrację Polaków. Ponieważ nie ma choinek w tamtych rejonach, nasi rodacy hodują w przydomowych ogródkach specjalny gatunek sosny. Za nim drzewo wyrośnie na kilkadziesiąt metrów w górę, ścinają ją i przyozdabiają w sposób podobny jak w Polsce. Wigilijna wieczerza odbywa się na powietrzu. Zaczyna się późnym wieczorem i trwa do białego rana. - Upały jakie tam panują uniemożliwiłby jakakolwiek zabawę, gdyby zorganizowano święta w domu i do tego w ciągu dnia - tłumaczyła podróżniczka. Na stołach królują przede wszystkim różnego rodzaju mięsa i słodkie ciasta. Każdy z gości otrzymuje prezent.

- Polacy zawsze obchodzą wyjątkowo Wigilię, i zawsze starają się, żeby ona wyglądała tak jak w domu rodzinnym w Polsce - mówił Andrzej Szozda, prowadzący spotkanie w Trafficu dziennikarz tygodnika "Wprost". Szozda niedawno wrócił z Wysp Brytyjskich, gdzie przyglądał się świętom organizowanym przez polskich emigrantów w Anglii i Irlandii. Zwrócił uwagę, że zawsze Boże Narodzenie wywołuje w Polakach poczucie czegoś wyjątkowego. Szczególne na emigracji; większość z tych ludzi, których spotkał reporter "Wprost", tęskni za domem w rodzinnym kraju. - Pamiętam, że nawet kiedy byłam na jakiejś małej wyspie, gdzie nie można było w żaden sposób urządzić wigilijnej wieczerzy, to jednak zawsze ulegałam magii tej chwili. Siadałam, gdzieś na trawie i patrzyłam w niebo. Wigilia pod każdą szerokością geograficzną ma tę wspólna cechę, że jest to czas przeżywania czegoś wyjątkowego, mistycznego - dodała Pawlikowska.

Konfrontacje Wprost odbywają się w każdym miesiącu. Następne odbędą się w styczniu w nowym roku.

Jakub Urbański ([email protected])