Minęło 71 lat od atomowej zagłady Hiroszimy. Japończycy oddali hołd ofiarom

Dodano:
Hiroszima, 6 sierpnia 1945 roku Źródło: Newspix.pl / ULLSTEIN BILD
71 lat temu, 6 sierpnia 1945 roku, amerykańska superforteca B-29 zrzuciła na japońskie miasto Hiroszima pierwszą z dwóch bomb atomowych, jakie do tej pory świadomie użyto przeciwko żywym ludziom. W rocznicę tragedii Japończycy złożyli hołd ofiarom.

Japońskie uroczystości przebiegły pod znakiem wspomnienia majowej wizyty prezydenta Obamy - przywódcy kraju, który przed laty zrzucił bombę atomową. Burmistrz Hiroszimy Kazumi Matsui przypomniał, że Barack Obama "zaapelował do wszystkich krajów posiadających broń nuklearną o dążenie do świata bez broni atomowej. – Prezydent jedynego kraju, który posłużył się bronią atomową, zobaczył, jakie straty w rzeczywistości ona spowodowała – wtórował premier Japonii Shinzo Abe.

Atak na Hiroszimę

Bomba eksplodowała na wysokości około 600 metrów. Wybuch był równoważny z detonacją 20 tysięcy ton trotylu, ale - w przeciwieństwie do eksplozji chemicznej - towarzyszyło mu dodatkowo zabójcze promieniowanie jonizujące. Trudno dokładnie ustalić, ile ofiar śmiertelnych pociągnął za sobą pierwszy w dziejach atak nuklearny. Najbardziej wiarygodne z japońskich szacunków mówią, że sam wybuch i skutki promieniowania spowodowały do końca października 1945 roku zgon 130 tysięcy mieszkańców Hiroszimy.

Decyzję uruchamiającą program budowy broni nuklearnej ("Projekt Manhattan") prezydent USA Franklin D. Roosevelt podjął jeszcze 9 października 1941 roku - na dwa miesiące przed atakiem na Pearl Harbor i ponad rok przed uruchomieniem w Chicago pierwszego reaktora jądrowego. Prezydent uwierzył perswazjom fizyków z Albertem Einsteinem na czele, że budowa bomby atomowej jest technicznie możliwa, a jej wcześniejsze skonstruowanie przez wrogów USA miałoby tragiczne skutki.

Wysiłki elity amerykańskich i europejskich naukowców, wsparte dwoma miliardami ówczesnych dolarów, przyniosły zaplanowany efekt: 16 lipca 1945 roku na tajnym poligonie w stanie Nowy Meksyk eksplodowała pierwsza w dziejach bomba atomowa. W krótkim czasie gotowe były dwie następne, przeznaczone już do użytku wojskowego.

Sytuacja wojskowa Japonii była wówczas beznadziejna, ale sztab amerykański wciąż liczył się z koniecznością krwawej inwazji na japońskie wyspy. Na deklarację uczestników konferencji poczdamskiej z 26 lipca, że w razie kapitulacji Japończycy "nie zostaną zniewoleni jako rasa ani zniszczeni jako naród" Tokio zareagowało oficjalnym milczeniem. Japońskie próby szukania poufnego dialogu z aliantami za pośrednictwem Związku Radzieckiego okazały się dla obu stron nieprzekonujące.

W tej sytuacji prezydent Harry Truman i amerykańskie dowództwo wojskowe postanowiło użyć broni atomowej jako ostatecznego argumentu, który zmusi Japonię do natychmiastowej i bezwarunkowej kapitulacji. Amerykanie mieli wciąż w pamięci krwawe zdobywanie wysp Iwo-dzima i Okinawa w pierwszej połowie 1945 roku, co pochłonęło życie ponad 15 tysięcy ich żołnierzy i marynarzy.

Wbrew sugestiom niektórych współpracowników "Projektu Manhattan", prezydent i jego generałowie postanowili zrzucić bomby atomowe na Japonię bez jakiegokolwiek wcześniejszego ostrzeżenia. Rozkaz bombardowania Truman wydał w obliczu wiadomości, że krążownik "Indianapolis", który przetransportował przez Pacyfik uranowy rdzeń pierwszej bomby, poszedł na dno od torped japońskiego okrętu podwodnego, a wraz z nim ponad 800 marynarzy.

6 sierpnia, krótko przed godziną 3. w nocy, B-29 z bombą atomową wystartował z wyspy Tinian w archipelagu Marianów. Dowódca załogi, pułkownik Paul Tibbets, dzień wcześniej rozkazał wymalować na kadłubie bezimiennego dotąd bombowca imię i panieńskie nazwisko swej matki - "Enola Gay".

Do ataku wybrano jako cele cztery miasta - Hiroszimę, Nagasaki, Kokurę i Niigatę. Lotniczy zwiad meteorologiczny doniósł, że tylko Hiroszima jest wolna od pokrywy chmur, co oznaczało dla niej wyrok śmierci.

O godzinie 8.15 w celowniku bombardiera "Enoli Gay" znalazł się umowny punkt zrzutu - most Aioi w centrum Hiroszimy. Bomba runęła w dziesięciokilometrową otchłań i po 43 sekundach eksplodowała. Kabinę samolotu zalał jaskrawy blask, zaraz potem kadłubem dwukrotnie wstrząsnęła potężna fala uderzeniowa.

"Chłopcy, właśnie zrzuciliście pierwszą w historii bombę atomową" - uspokoił swą załogę Tibbets. Po zawróceniu nad ocean powiedział do drugiego pilota Boba Lewisa: "Sądzę, że to koniec wojny".

To ostatnie sformułowanie nie okazało się zbyt ścisłe - brak pożądanej przez Amerykanów oferty kapitulacyjnej sprawił, że w trzy dni później, 9 sierpnia, pilotowana przez majora Charlesa Sweeneya superforteca "Bockscar" zrzuciła bombę atomową na Nagasaki. Bliżej leżącą Kokurę znów uratowała pokrywa chmur. W porównaniu ze 130 tysiącami ofiar w Hiroszimie, bilans drugiej bomby był nieco mniej tragiczny - 74 tysiące zabitych i zmarłych do końca października.

W przeciwieństwie do zrzuconego na Hiroszimę "Chłopczyka" (Little Boy) z uranem 235, materiałem rozszczepialnym drugiej bomby, nazwanej "Grubasem" (Fat Man), był pluton. Awaria elektrycznej pompy wyłączyła z użytku część zbiorników paliwowych "Bockscar" i zamiast powrotu na Tinian, superforteca wylądowała na ostatnich kroplach benzyny na znacznie bliższej Okinawie.

W obliczu dwóch uderzeń atomowych i wypowiedzenia 8 sierpnia wojny przez Związek Radziecki, władze Japonii zdecydowały się na bezwarunkową kapitulację, co upokorzonemu narodowi oznajmił w orędziu radiowym cesarz Hirohito.

Źródło: WPROST.pl / /PAP
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...