Pięciu gimnazjalistów nie wyjdzie na wolność

Dodano:
Kolejne trzy miesiące w schronisku dla nieletnich spędzi pięciu gdańskich gimnazjalistów, zamieszanych w molestowanie seksualne w klasie 14-letniej Ani - zdecydował Sąd Rejonowy w Gdańsku.
Dziewczynka na drugi dzień po zdarzeniu, do którego doszło podczas lekcji, popełniła w domu samobójstwo.

Orzeczenie sądu zapadło na niejawnym posiedzeniu. Obrońcy chłopców wyjaśnili dziennikarzom, że sąd odrzucając wnioski o zwolnienie uczniów do domu oparł się na tym, że ze schronisk dla nieletnich w Chojnicach i w Gdańsku nie otrzymał do tej pory opinii dotyczących ich podopiecznych. Mają one zawierać m.in. charakterystyki osobowości uczniów oraz ocenę tego, czy nadal wymagają oni odosobnienia.

Rozżaleni decyzją sądu byli rodzice gimnazjalistów. "Mój syn coraz bardziej się załamuje, za 2-3 tygodnie będą z niego psychiczne zwłoki i kto go wtedy wyleczy, jakimi kosztami? Chcemy tylko, żeby nasze dzieci odpowiadały z wolnej stopy i były zwolnione ze schroniska" - mówił dziennikarzom ojciec Michała.

Decyzja sądu nie jest prawomocna. Obrońcy zapowiedzieli złożenie zażaleń. Kolejna rozprawa w sądzie, dotycząca gimnazjalistów odbędzie się w czwartek.

Na niejawnym posiedzeniu w poniedziałek gdański sąd odtworzył także film z zajścia w klasie, zarejestrowany przez jednego z gimnazjalistów telefonem komórkowym. Skasowane tuż po incydencie nagranie, udało się odzyskać biegłym informatykom.

Według obrońców pięciu gimnazjalistów oraz ich rodziców, na filmie nie ma scen molestowania seksualnego 14-letniej Ani.

"To zdarzenie trudno jest jednoznacznie zakwalifikować. Z całą pewnością nie ma tak dramatycznego i nasyconego seksem charakteru, jak to wcześniej opisywał media. Z całą pewnością nie było to zdarzenie obojętne dla Ani. Ale można także, równie dobrze, widzieć w tym pewnego rodzaju normalne, standardowe +końskie zaloty+" - powiedział dziennikarzom jeden z obrońców, Wojciech Cieślak.

Dopytywany, co oznacza, że zajście w klasie nie było obojętne dla dziewczynki, odpowiedział, że "jeśli kogoś chce się posadzić na ławce, a ten ktoś nie chce dać się posadzić na ławce, to jest to przełamywanie oporu".

Cieślak dodał, że na filmie nie widać żadnych prób obnażenia 14- latki. "Jeśli ktoś widzi w tym grę żądz młodych rozbudzonych 14- latków, to jest to zdecydowanie fałszywy odbiór. Tam tych elementów nie ma" - zapewnił.

Inne osoby, które widziały film, opowiadały, że 14-letnia Ania chowa się pod ławkę i jeden z chłopców łapie ją za bluzkę.

Obrońca innego gimnazjalisty Donat Paliszewski powiedział dziennikarzom, że przed przyjściem do sądu, jego kancelaria prawnicza w Gdańsku została obrzucona kamieniami i wybito w niej szyby. Nie ma on wątpliwości, że ma to bezpośredni związek ze sprawą gimnazjalistów. "Ta sprawa zaczyna przybierać dziwny charakter" - ocenił.

Do zdarzenia w klasie z udziałem gimnazjalistów i 14-letniej Ani doszło 20 października 2006 r. Dziewczynka nazajutrz popełniła samobójstwo. W związku z tragedią 14-latki, do dymisji podał się dyrektor szkoły. Polonistkę, która opuściła klasę, komisja dyscyplinarna ds. nauczycieli przy wojewodzie Pomorskim ukarała naganą z ostrzeżeniem.

Chłopcy przebywają w schronisku dla nieletnich od końca października 2006 r. W ich obronie, kilkanaście dni temu przed sądem, protestowali mieszkańcy Kiełpina Górnego koło Gdańska, rodzinnej miejscowości uczniów. Demonstrujący przekonywali, że chłopcy w żaden sposób nie skrzywdzili Ani. Mieli ze sobą transparenty z takim hasłami jak: "Znamy prawdę, nie będziemy cicho", Wypuśćcie niewinne dzieci" oraz "Media wydały wyrok".

pap, ss
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...