Zbombardowano pozycje armii syryjskiej. "Niezbity dowód na to, że USA wspierają Państwo Islamskie"
Bombardowanie koalicji miało umożliwić bojownikom tzw. Państwa Islamskiego wdarcie się do bazy armii. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka twierdzi, że w tym samym czasie naloty prowadziło tam lotnictwo rosyjskie.
Z kolei gen. Igor Konaszenkow, przedstawiciel ministerstwa obrony Rosji, przekazał, że w nalocie koalicji zginęło 62 syryjskich żołnierzy, a około 100 zostało rannych. Poinformowano ponadto, że żołnierzy syryjskich otoczonych przez dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego zbombardowały dwa samoloty F-16 i dwa A-10.
Syryjska armia stwierdziła, że dzisiejsze bombardowanie jest niezbitym dowodem na to, że Stany Zjednoczone wspierają tzw. Państwo Islamskie. Sam atak nazwano „jawną i niebezpieczną agresją”.
Szefowie dyplomacji USA oraz Rosji John Kerry i Siergiej Ławrow uzgodnili w Genewie „wstrzymanie wszelkich wrogich działań” w Syrii, zaczynając od 12 września. Zapowiedzieli ponadto współpracę w zwalczaniu tzw. Państwa Islamskiego i Frontu Al-Nusra. Plan zakłada, że syryjski rząd nakaże podległym mu oddziałom wstrzymanie działań bojowych, które kontrolowane są teraz w określonych regionach przez opozycję. Ławrow i Kerry poinformowali, że powołane zostanie centrum koordynacji działań bojowych i to za jego pośrednictwem będą m.in. wymieniane informacje wywiadowcze i uzgadniane szczegóły operacji antyterrorystycznych.
Czytaj też:
Turcja zadowolona z porozumienia ws. rozejmu w Syrii. Przygotowuje już pomoc dla Aleppo