Rodzice Alfiego Evansa chcą zabrać go do domu. „Nie potrzebuje już intensywnej opieki”

Dodano:
Alfie Evans Źródło: Facebook / Kate James
Rodzice Alfiego Evansa nie będą składać kolejnych apelacji od decyzji sądów, które nie zezwalają na przewiezienie ciężko chorego dziecka do Włoch – donosi „Daily Mail”. Ojciec chłopca, Tom Evans, poinformował rano w rozmowie z dziennikarzami, że będą się teraz starać o zgodę na zabranie syna do domu.

– Od trzech dni (od kiedy odłączona została aparatura podtrzymująca życie – red.) nie było żadnych problemów z Alfiem. Nadal oddycha samodzielnie i staje się coraz silniejszy. Pielęgniarka, która przyszła do niego dziś rano, powiedziała tylko: wow. On dowodzi, że wszyscy się mylili – mówił w czwartek rano do dziennikarzy Tom Evans. Wczoraj Sąd Apelacyjny podtrzymał decyzję Sądu Najwyższego. Przypomnijmy, sąd we wtorek po raz kolejny odrzucił wniosek rodziców Alfiego Evansa o przewiezienie ich syna do Włoch. W poniedziałek dziecko zostało odłączone od aparatury podtrzymującej życie.

Prośba do lekarzy

Ojciec Alfiego Evansa zapowiedział w czwartek, że dzisiaj nie będzie po raz kolejny zwracać się do Sądu Najwyższego z prośbą o realizację „włoskiego planu”. – Moglibyśmy to ciągnąć, ale czy to byłoby słuszne? To, co zamierzamy zrobić dzisiaj, to spotkanie z lekarzami z Alder Hey i prośba do nich, by wydali zgodę na zabranie Alfiego do domu. On nie potrzebuje już intensywnej opieki – stwierdził Tom Evans. Jego żona, Kate, opublikowała zdjęcia syna ze szpitala i nagranie, na którym słychać jak śpiewa dziecku. Zdaniem rodziców, stan 2-latka pozwala na przewiezienie go do domu.

Ojciec pozwie lekarzy

Ojciec chłopca zapowiedział, że pozwie trzech lekarzy ze szpitala, w którym przebywa ich syn. Tom Evans twierdzi, że medycy odpowiadają za uknucie spisku przeciwko Alfiemu. Zamierza przy tym skorzystać z rzadkiej w Wielkiej Brytanii procedury oskarżenia prywatnego. Dodał także, że nie zamierza więcej rozmawiać z lekarzami.

Źródło: Daily Mail
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...