Właściciele escape roomów wydali oświadczenie. Piszą o „rażących zaniedbaniach”

Dodano:
Escape room, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / Clockedindk
Po tym, jak w koszalińskim escape roomie zginęło pięć nastolatek, szef MSWiA zlecił kontrole we wszystkich obiektach tego typu w kraju. Swoje oświadczenie wydali także właściciele lokali, którzy zapewnili, że bezpieczeństwo klientów jest dla nich priorytetem.

„Właściciele polskich escape roomów łączą się w bólu z rodzinami ofiar pożaru w Koszalinie. Ogrom Państwa straty jest niemożliwy do wyobrażenia. Nasze myśli i modlitwy są z Państwem w tych bolesnych i trudnych chwilach” – napisali właściciele polskich escape roomów. „Z pierwszych docierających do opinii publicznej informacji wynika, że przyczyną tragedii były najprawdopodobniej rażące i niedające się usprawiedliwić zaniedbania w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa uczestnikom gry” – dodano.

Sygnatariusze komunikatu podkreślili, że „najwyższym priorytetem” jest dla nich „dbałość o bezpieczeństwo i zdrowie graczy”. Przy okazji wyrażono nadzieję, że działania Straży Pożarnej, której Joachim Brudziński zlecił kontrole w całym kraju, „zapobiegną powtórzeniu się podobnej tragedii w przyszłości”. „Gwarantujemy pełną gotowość do współpracy z organami państwowymi” – podsumowano. Oświadczenie podpisało kilkudziesięciu właścicieli.

Ustalenia prokuratury

Z informacji prokuratury wynika, że nastolatki zmarły w wyniku zatrucia się tlenkiem węgla. – Śledczy wykluczyli instalacje elektryczną jako przyczynę i źródło pożaru i upatrują go raczej w urządzeniach gazowych. To wstępne rozpoznanie po wynikach sekcji zwłok – przekazał podczas konferencji prasowej prokurator Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. – Urządzenia były cztery. Na pewno były w poczekalni pokoju gier i to tam najprawdopodobniej rozpoczął się pożar, który odciął pracownika, który miał czuwać nad obecnymi w obiekcie uczestnikami gry od możliwości odblokowania drzwi – dodał.

Jak ustalili śledczy, po obrażeniach ciała pracownika można wnioskować, że nie pozostał bezczynny, ale nie można go przesłuchać, ponieważ został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Prokurator poinformował, że śledczy sprawdzą także, kto był odpowiedzialny za dostarczenie i instalacje gazu w budynku, w którym znajdował się escape room. – Nie był z sieci, był dostarczany w butlach. Najprawdopodobniej przyczyną tragedii było rozszczelnienie butli które zostały zainstalowane w piecykach ogrzewających pomieszczenia tego budynku – zaznaczył.

Źródło: Facebook
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...