Transmitował na żywo, jak je robaki i gekony. Zmarł w trakcie relacji

Dodano:
Robaki, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / ivabalk
Chińscy internauci nie przestają zadziwiać. Mieszkaniec Hefei transmitował ostatnio, jak konsumuje stworzenia, które raczej nie kojarzą się ze smacznymi potrawami. Niestety, chęć zaistnienia w sieci skończyła się dla niego tragicznie.

Jak podaje serwis Global Times, 35-latek o imieniu Sun miał kanał na DouYu, czyli jednej z największych platform streamingowych w Chinach. To właśnie tam mężczyzna mieszkający w Hefei na wschodzie kraju w ostatni czwartek przeprowadził relację na żywo. Mógł liczyć przy tym na niemałe zainteresowanie, ponieważ jego profil śledzi 15 tys. widzów.

Śmiertelna zabawa

Mężczyzna spróbował zawalczyć o kolejnych fanów, podejmując się trudnego zadania. Siedząc przed włączoną kamerą zaczął kręcić specjalnie skonstruowanym kołem, na którym znalazły się żywe stworzenia, produkty żywnościowe oraz napoje. Następnie Sun zjadał to, na co wskazała strzałka. I tak konsumował gekony, pareczniki, robaki i jajka, które popijał piwem, octem oraz baijiu, czyli mocnym, destylowanym alkoholem.

Dziewczyna 35-latka zaniepokojona brakiem wiadomości od chłopaka poszła do jego mieszkania. Tam zauważyła, że na komputerze wciąż trwa transmisja na żywo, a Sun nie daje oznak życia. Wezwała służby ratunkowe, które po przybyciu stwierdziły zgon mężczyzny. Nagranie z jego udziałem zniknęło już z sieci, a policja wszczęła dochodzenie.

Live z ośmiornicą

35-latek nie był jedynym Azjatą, który transmitował w sieci jedzenie żywych stworzeń. Na początku maja pisaliśmy o Seaside Girl Little Seven, która ma swój kanał na popularnej platformie Kuaishou. Do tej pory udostępniała głównie filmiki, na których chwali się swoim zamiłowaniem do owoców morza. Ostatnio poszła krok dalej i spróbowała zjeść żywą ośmiornicę. Ośmiornica najwyraźniej nie chciała współpracować i zamiast pomóc w realizacji jakże błyskotliwego pomysłu, zaczęła walczyć. Na trwającym blisko 50 sekund nagraniu widać, jak zwierzę dosłownie przyssało się do twarzy blogerki, sprawiając jej przy tym niemały ból.

Źródło: Global Times
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...