Polscy pracoholicy

Dodano:
W badaniach Europejskiego Urzędu Statystycznego zajęliśmy drugie miejsce, po Duńczykach, jeśli chodzi o nację najczęściej podejmującą dodatkową pracę. A za nami znalazły się takie tuzy pracowitości, jak Austriacy czy Niemcy - podaje "Super Express".

Dane europejskiego urzędu potwierdza nasz Główny Urząd Statystyczny: dodatkową pracę ma w Polsce 1 mln 118 tys. osób, jest to 7,9 proc. zatrudnionych. Średnio w tygodniu w biurze czy fabryce spędzają dodatkowo 10,6 godz.

- Nie łudźmy się, to nie jest żadna pasja, to twarda konieczność. I niestety wszystko dzieje się kosztem naszych rodzin, zdrowia, zaniedbywania życia towarzyskiego czy po prostu zaniedbywania zwykłego życia - mówi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Najwięcej osób z kilkoma etatami pracuje w usługach i przemyśle. Najczęściej są to 35-44-latki z dyplomami wyższych uczelni. Prof. Nęcki: - Powiem szczerze, jestem zaskoczony, że to tylko milion wieloetatowców. Myślałem, że jest ich więcej. Wszyscy moi uczelniani koledzy mają po kilka etatów. Dlaczego? Marzymy, by żyć jak prawdziwi Europejczycy, na wysokim poziomie, ale niestety nasze pensje na to nie pozwalają, więc zatrudniamy się w kilku miejscach.

Ale Polacy zapytani przez ankieterów GUS, dlaczego tak harują, podają jeszcze jeden powód: mają dwa i więcej etatów, bo w Polsce łatwo traci się pracę i trudno znajduje następną. Z badań wynika, że przeciętny czas poszukiwania pracy w naszym kraju wynosi 16 miesięcy.

pap, ss

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...