Paradoks Gowina. Stracił pozycję, a koledzy z jego partii rozpychają się rządzie
Wojciech Murdzek z Porozumienia Jarosława Gowina został nowym ministrem nauki i szkolnictwa wyższego. Zastąpił na tym stanowisku lidera partii. Wcześniej tekę wicepremiera przejęła Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju. Dwa dni temu zaś na miejsce Kamila Bortniczuka z Porozumienia, który złożył dymisję razem z Gowinem, opuszczając stanowisko wiceministra funduszy i polityki regionalnej, wprowadzono Jacka Żalka, również z Porozumienia.
Zatem partia Jarosława Gowina nie traci ani jednego stanowiska ze swojego stanu posiadania. Minister Murdzek wcześniej był wiceministrem w resorcie rozwoju. Można z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością stwierdzić, że ten wakat też zostanie obsadzony przez kogoś z Porozumienia.
Wszystkie te roszady spowodowała decyzja Gowina, by zaangażować się w spór między Zjednoczoną Prawicą a opozycją o termin wyborów prezydenckich. Szef Porozumienia najwyraźniej widział się w roli autorytetu, który wymyślił sposób, by wszystkich pogodzić. Zaproponował zmianę konstytucji i wydłużenie do siedmiu lat kadencji obecnego prezydenta z gwarancją, że nie będzie się on ponownie ubiegał o ten urząd. Jednak, choć projekt noweli konstytucyjnej został w środę złożony w Sejmie, już dziś wiadomo, że partie opozycyjne go nie poprą.
Opozycja liczyła raczej na to, że Porozumienie porzuci Zjednoczoną Prawicę i przejdzie na ich stronę. Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu z Koalicji Obywatelskiej, otwarcie kusił Gowina stanowiskiem premiera technicznego rządu.
Najwyraźniej jednak szef Porozumienia nie ma ochoty być sprawcą politycznego trzęsienie ziemi. A pospieszne wypełnianie wakujących stanowisk przez polityków jego partii dowodzi, że obóz rządzący nadal jest monolitem.Tylko sam Gowin nie jest już wicepremierem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.