Żona Andruszkiewicza miała być prezesem FARP. Polityk broni jej po medialnej burzy
Jak informował Onet, Kamilę Andruszkiewicz mianowano prezesem Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu. Nieoficjalnie przekazano, że żona wiceministra cyfryzacji ukończyła rusycystykę w Krakowie, ale nie wiadomo jakie doświadczenie zawodowe zdobyła. Prezes fundacji, który zgodnie ze statutem ma zajmować się m.in. pomocą ofiarom klęsk żywiołowych, stanowi jednoosobowy zarząd. W 2019 roku przyznano mu roczne wynagrodzenie w wysokości 175 tys. zł. W piątek 4 września po godz. 14 Bartłomiej Eider z RMF FM poinformował, że Andruszkiewicz zrezygnowała z funkcji prezesa Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu. „Ta decyzja wynika z troski o dobre imię fundacji i realizowanych przez nią zadań” – przekazała w oświadczeniu.
Po medialnej burzy głos w sprawie zabrał Adam Andruszkiewicz. „Pragnę Wam wyjaśnić jak sytuacja wygląda naprawdę, byście nie musieli opierać się jedynie na głosie wrogich mediów i zakłamanych »świętoszków«, którzy postanowili urządzić medialny lincz, bez jakiejkolwiek próby obiektywnego podejścia” - stwierdził polityk.
„Zachowała się honorowo”
Wiceminister cyfryzacji zamieścił długi wpis na swoim profilu na Facebooku, w którym wyjaśnił, że „jego żona zawsze samodzielnie sobie radziła i jest bardzo pracowitą osobą”. „Pomijając kwestię wykształcenia, które posiada - dowodem na jej wiedzę oraz pracowitość jest chociażby biegła znajomość 3 języków obcych. Kamili nigdy nie zależało na tym, by pełnić jakieś ładnie brzmiące stanowiska dla samych stanowisk, interesuje ją wyłącznie ciężka praca. Stąd też m.in. decyzja o rezygnacji z funkcji prezesa” - tłumaczył. Zdaniem Andruszkiewicza kwota, jaką miała zarabiać jego żona została znacznie zawyżona.
„Ale te fakty nikogo nie interesowały. Liczy się tylko to, że nazywa się Andruszkiewicz. A to na starcie powoduje, że dla moich przeciwników jest osobą, którą można bez pardonu atakować i opluwać. Smutne, ale prawdziwe. Kamila zrozumiała to i widząc jak jesteśmy atakowani, samodzielnie (nie pod żadnymi tajemniczymi naciskami, które dziś wymyślają dziennikarze), podjęła decyzję o rezygnacji z kierowania fundacją. Zachowała się honorowo, nie chcąc narażać na szwank także mojej służby publicznej” - podsumował wiceszef resortu cyfryzacji.