Ekspert WUM o raportach ministerstwa: Te dane są zbyt optymistyczne, żeby były prawdziwe

Dodano:
Koronawirus w Polsce Źródło: Shutterstock / Mateusz Lopuszynski
– Liczę na odwagę rządzących, którzy wezmą na państwo odpowiedzialność za organizację szczepień i jednocześnie zdecydują się na rewolucyjne wprost uproszczenie kwalifikacji do szczepień – podkreśla w rozmowie z Polską Agencją Prasową dr hab. n. med. Ernest Kuchar, specjalista chorób zakaźnych z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

PAP: W sobotę badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 5 tys. 048 osób, zmarło 69 chorych – przekazało w sobotę Ministerstwo Zdrowia. Tego dnia wykonano 14,6 tys. testów. Z czego wynika taki spadek w porównaniu do wcześniejszych dni? Jaka jest rzeczywista liczba osób zakażonych?

Dr hab. n. med. Ernest Kuchar*: Proszę o tym pamiętać, że w święta wszystko funkcjonuje na zmniejszonych obrotach. Wykonuje się znacznie mniej testów i trudniej dostać się do lekarza. Te dane są zbyt optymistyczne, żeby były prawdziwe. To jest po prostu nieprawdopodobne. Zwłaszcza, że jeśli chodzi o zakażenia, liczby pokazują, to co działo się tydzień temu, a jeśli chodzi o zgony, to co działo się dwa-cztery tygodnie temu. Dlatego, że między zakażeniem, a objawami średnio mija tydzień, a między zakażeniem, a zgonem średnio dwa-cztery tygodnie. To są dane, które odzwierciedlają sytuację epidemiczną sprzed jednego, lub więcej tygodni. Bardzo niepokojące jest, jak odniesie się liczbę wyników dodatnich do wykonanych badań, gdyż mniej więcej jedna trzecia testów wychodzi dodatnia. To znaczy, że jedna trzecia osób testowanych, które mają objawy zakażenia dróg oddechowych, mają dodatni wynik testu na koronawirusa. To jest prawdziwa informacja i oznacza, że tych zakażeń jest znacznie, znacznie więcej...

PAP: A jeśli chodzi o liczbę zgonów?

E.K.: To już reguła, że w weekend, liczba zgonów jest niewielka, a po weekendzie wyższa. Widocznie raportowanie zgonów następuje z pewnym opóźnieniem. Jedynie nieco ponad 60 zgonów jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe. To efekt świąt. Proszę zobaczyć. Było kilkaset zgonów, a nagle 60, gdzie jest reszta? Porównałbym dzienną łączną liczbę zgonów ze średnią ubiegłoroczną. W Polsce średnio umiera 1 tys. osób dziennie. Jeśli umarło 1500, to 500 będzie znacznie bliższe prawdy, niż to 60.

PAP: Jak świąteczna migracja wpłynie na obecność nowej mutacji SARS-COV-2? Czy może już od kilku tygodni mamy ją w Polsce?

E.K.: Ta nowa mutacja, która sprawia tyle niepokoju, nie powstała wczoraj, ani przedwczoraj, tylko znacznie wcześniej, prawdopodobnie we wrześniu. Biorąc pod uwagę ogromny ruch ludności między Polską, a Wielką Brytanią, bo przypomnę, że Polacy są tam najliczniejszą mniejszością narodową, więc nie ma żadnego powodu, żeby ten wirus nie był u nas we wrześniu, a mamy grudzień.

PAP: Jaki procent populacji powinien być zaszczepiony, żeby epidemia zaczęła wygasać?

E.K.: Jeśli policzyć, że jedna osoba zakażona koronawirusem zarażała średnio 3 osoby zdrowe, to łatwo policzyć, że do zahamowania epidemii wystarczy, by średnio 2 osoby na 3 były chronione. Jeśli nowa odmiana koronawirusa podniesie średnią zaraźliwość do 4 osób, to trzeba założyć, że 75-80 proc. osób zostanie odporne, by zahamować rozwój epidemii. To chodzi o sens populacyjny, ale znacznie szybciej odczujemy poprawę, po zaszczepieniu służby zdrowia, bo w tej chwili znaczna część pracowników służby zdrowia przebywa na kwarantannie, a jeżeli będą szczepieni, to nie będzie takiej potrzeby. Druga istotna sprawa, to zaszczepienie grup ryzyka. Jak wiadomo, śmiertelność zależy od wieku i liczby chorób współistniejących, to jeśli zaszczepimy osoby, które mają największe szanse, by ciężko chorować, to szpitale to zaraz odczują.

PAP: Ile osób dziennie powinno być szczepionych, a jaką wydolność ma polska służba zdrowia?

E.K.: Szczepienia powinno się przeprowadzić jak najszybciej. Mamy do zaszczepienia 30 mln osób, każdy ma dostać 2 dawki. To mamy 60 mln wizyt szczepiennych. Nawet, jakbyśmy realizowali 1 mln tygodniowo, to trwałoby to ponad rok. Nikt nie wie, jaka jest wydajność polskiej służby zdrowia. To jest dodatkowe zajęcie, które spada na już przeciążoną służbę zdrowia. To wszystko zależy od tego, czy rządzący będą na tyle odważni, żeby procedury szczepień maksymalnie uprościć. Proponujemy, żeby szczepili wszyscy, którzy mają kwalifikacje (...). Liczę na odwagę rządzących, którzy wezmą na państwo odpowiedzialność za organizację szczepień i jednocześnie zdecydują się na rewolucyjne wprost uproszczenie kwalifikacji do szczepień.

autor: Krzysztof Wójcik

*Dr hab. n. med. Ernest Kuchar, specjalista chorób zakaźnych z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego







Źródło: PAP
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...