Naucz się przepraszać. Ekspertka zdradza, jak robić to skutecznie

Dodano:
Umiejętność powiedzenia „przepraszam” może zaważyć na być albo nie być relacji Źródło: Shutterstock
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak od zaraz możecie poprawić atmosferę w waszej relacji, ale wszystko na co wpadliście wydawało się zbyt trudne? A co by było, gdyby ta zmiana była bardzo prosta i polegała tylko na częstszym używaniu trzech prostych słów: proszę, dziękuję, przepraszam?

Najszczęśliwsze związki, jakie znam, właśnie tych zwrotów używają na co dzień – ale po latach pomagania innym w budowaniu relacji pełnych miłości dochodzę do wniosku, że szczególną rolę ma zwłaszcza umiejętność przepraszania.

Jak żadne inne słowa, umiejętność powiedzenia „przepraszam” może zaważyć na być lub nie być relacji. A jednak jedni z nas umieją to po prostu robić, a inni za nic nie przeproszą, nawet gdy sami cierpią.

Dlaczego tak trudno przeprosić?

Powodów jest wiele, ale z pewnością jednym z nich może być brak wzorców z domu rodzinnego. Przykładowo – rodzice stosowali technikę „cichych dni” tak długo, dopóki temat sam nie przysechł lub ktoś zaczął się zachowywać jakby nigdy nic.

Dla innych przepraszanie to oznaka słabości lub przyznania się do winy, dla jeszcze kogoś przepraszanie jest trudne, bo… może nie zostać przyjęte, a wtedy czeka go bolesne odrzucenie.

Inną kwestią jest to, że nie każde przeprosiny spełniają swoją leczącą funkcję w związku. Bo czy za skuteczne można uznać „przepraszam” rzucone mimochodem pod nosem? Albo wypowiedziane obrażonym tonem lub co gorsza wykrzyczane w złości?

Jakie zatem warunki muszą być spełnione, aby nasz żal został przyjęty i sprawa mogła być zakończona? O co zadbać, aby nasze przeprosiny były skuteczne? Oto cztery wskazówki:

  • Bądź szczery.

Nie przepraszaj nigdy „dla świętego spokoju”. Pewnie kilka pierwszych razy ci się uda. Druga strona nie zauważy, że chcesz tylko szybko zamknąć temat. Ale za którymś razem to wyczuje i jeśli nawet przyjmie twoje przeprosiny, to też tylko dla spokoju.

Lubię powtarzać, że „energia nie kłamie”. Mam na myśli to, że nawet jeśli na poziomie świadomym słyszymy czyjeś przeprosiny, ale nie są one szczere, to i tak (nieświadomie) o tym wiemy. Temat jednakże nie zostaje wcale załatwiony, a jedynie zamieciony pod dywan i jest kwestią czasu, kiedy „wybuchnie”. Prawdopodobnie ze zdwojoną siłą.

  • Używaj formy „ja” i bierz odpowiedzialność.

„Mów o sobie” to często powtarzająca się rada. Wprowadzona w życie może zaoszczędzić nam wiele nerwów nie tylko w związku, ale też w innych relacjach. Dlaczego? Kiedy mówimy o sobie, nie wchodzimy w ocenę czy krytykę i jesteśmy lepiej słyszani. Wzięcie odpowiedzialności zdejmuje dużo ładunku emocjonalnego z sytuacji, w której się znaleźliśmy.

Może się zdarzyć, że już samo to poprawi atmosferę.

Jak to może wyglądać? „Słuchaj przepraszam, że się uniosłam i na ciebie nakrzyczałam. Miałam dzisiaj ciężki dzień w pracy i wróciłam do domu zdenerwowana. Mogłam ci o tym powiedzieć zamiast dać się ponieść nerwom”.

Czy łatwiej wtedy drugiej stronie powiedzieć: „Ok, rozumiem”? Zdecydowanie!

  • Nie tłumacz się i nie używaj „ale”.

Może tak być, że wydaje nam się, że tłumaczenie pomoże nam zakończyć konflikt, bo ktoś zrozumie nasze powody. Tak nie jest. Po pierwsze mówi się, że dla naszego mózgu „ale” przekreśla wcześniejszą wypowiedź.

Przykład: „Przepraszam, że nie byłem na czas, ale miałem ważny projekt w pracy”. Co może usłyszeć odbiorca takiego komunikatu? „Wcale nie jest ci przykro, bo praca jest ważniejsza od naszych planów i ustaleń”.

Tłumaczenie i „ale” powodują, że przeprosiny przestają być przeprosinami, a raczej odbierane są jako wymówka.

  • Zaproponuj zadośćuczynienie

I to jest chyba punkt kluczowy. Jeśli już zrobiłeś drugiej stronie przykrość, zapytaj ją, jak możesz to naprawić. Nic tak, jak chęć naprawy nie jest dowodem na to, że szczerze żałujesz. Sam akt zadośćuczynienia jest też ważny dla „winowajcy” – może zapobiec poczuciu winy.

Jeśli mielibyście zapamiętać z tego artykułu jedną rzecz, to zapamiętajcie, właśnie te słowa: „Co mogę teraz dla ciebie zrobić?”.

Czasem druga strona nie będzie nic już od was potrzebowała, ale sama gotowość do zadośćuczynienia jest „plasterkiem na ranę” w związku. A jak to mówi mój synek: jak jest plasterek, to się zagoi.

Magdalena Czaja – twórczyni metody Lovefiting, która pomaga ludziom znaleźć spełnienie w miłości. Mentorka, certyfikowana coach, wykładowczyni, trenerka rozwoju osobistego, a także, od 20 lat kobieta w biznesie. Jej największą motywacją do pracy z ludźmi, są zmiany jakie zachodzą w ich życiu po wspólnej pracy na sesjach indywidualnych i warsztatach.
Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...