Polityka międzynarodowa: podsumowanie lipca

Dodano:
Premier Holandii Mark Rutte (z lewej) Źródło: YouTube / Guardian News
Nie ma wakacji w polityce zagranicznej. W Holandii afera, bo niedawny zwycięzca wyborów parlamentarnych – już po raz trzeci – premier-liberał Mark Rutte zataił przed parlamentem ważne informacje z negocjacji z Rosją dotyczące interesów energetycznych obu krajów (ropa, gaz, wodór).

Niderlandom przez trzy lata obeschły łzy po tym, jak Rosjanie zestrzeli malezyjski samolot z blisko 200 Holendrami na pokładzie i zaczęli konkretnie, bardzo konkretnie, paktować z Moskwą. Warto przypomnieć, że holenderska firm Gasunie jest udziałowcem w projekcie budowy Nord Stream 2.

To stara, sprawdzona metoda rosyjska: gdy oferuje się korzyści dla włoskich firm, to szybko Berlusconi i jego następcy zapominają o rosyjskich grzechach. Ale to samo można powiedzieć o Holendrach, Niemcach, Francuzach, a nawet Skandynawach.

Łukaszenko pojechał do Moskwy. Nagle, bo nie było tego w jego agendzie, ale „vis major” – czyli siła wyższa. Chodziło o kredyty, chodziło o ceny gazu. Mińsk dostał czego chciał, czyli takie same ceny ropy, którą kupuje od Moskwy jak przed rokiem. Moskwa dostała to, czego chciała – czyli jeszcze bardziej wzięła za gardło Białoruś.

We Francji Macron wytacza proces właścicielowi bilbordu za porównanie go do Hitlera. Chodzi o kwestię przymuszania do szczepień. Inaczej w Austrii, w której kanclerz Sebastian Kurz sprzeciwił się obowiązkowym szczepieniom w swoim kraju, a jednocześnie na zasadzie „Panu Bogu świeczkę, diabłu ogarek” do tych szczepień zachęcił. Słusznie zanalizował, że część centroprawicowego i prawicowego elektoratu to ludzie szczepionkom niechętni i lepiej ich nie tracić.

W Bułgarii afera, bo Sofia nie chciała być gorsza od Waszyngtonu, który podsłuchuje wszędzie i wszystkich – i też podsłuchiwała. Tyle, że jak w filmie Stanisława Barei, „Miś”, gdzie był „miś na miarę naszych możliwości” – bułgarski rząd premiera Bojko Borysowa podsłuchiwał nie kraje ościenne, tylko opozycję, a więc też „na miarę swoich możliwości”. Cóż, jakoś nie spotkało się to w Europie ze szczególnym potępieniem, a to dlatego, że żaden rząd i żaden premier, były czy obecny, nie chce rzucić kamieniem, bo by wyszedł na hipokrytę.

Ciekawe zresztą, że te „afery podsłuchowe” w różnych państwach, zwłaszcza te, które mają międzynarodowy charakter, jakoś tak dziwnie cichną. Niedawno słyszeliśmy o skandalu, jak to Amerykanie używali Duńczyków do podsłuchiwania Niemców. Teraz jak kamień w wodę, cicho sza, ani mru-mru. Milczenie owiec. Jeszcze by to popsuło miesiąc miodowy w relacjach miedzy Waszyngtonem a Berlinem, które po okresie „smuty” z czasów Donalda Trumpa wracają do „entente cordiale” z ery George’a Walkera Busha.

To wszystko działo się w lipcu (poza wcześniejszym ujawnieniem afery w trójkącie USA– Dania – RFN.). I tyle w ramach podsumowania miesiąca…

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...