Kilkadziesiąt sztuk bydła przechadza się bez nadzoru po wsi pod Krakowem. „A po drodze wszystko tratuje”

Dodano:
Krowa. Zdjęcie poglądowe. Źródło: Newspix.pl
Po wsi Lanckorona pod Krakowem przechadza się luzem stado bydła, które powoduje straty na podwórzach okolicznych domostw. Karanie właściciela mandatami i wizyta weterynarzy niewiele wskórało.

Od pewnego czasu, życie mieszkańców wsi Lanckorona w województwie małopolskim zakłóca liczące ok. 40 sztuk stado bydła rzeźnego, czyli przeznaczonego na mięso. Krowy, byki i cielaki przechadzają się bez żadnego nadzoru pomiędzy domostwami.

Mieszkańcy wsi liczą straty

Niszczą trawniki i ogrodzenia czy wypijają wodę z przydomowych basenów. W sieci bez trudu można odnaleźć nagrania, które dokumentują opisany problem.

- Stale się przemieszcza, a po drodze wszystko tratuje. Czasem krowy się pasą pod Lanckorońska Górą, a potem znikają gdzieś w lasach i znajdują się u kogoś w ogródku – relacjonuje w rozmowie z „Gazetą Krakowską” pani Maria, mieszkanka Lanckorony.

30 mandatów i kontrola weterynarzy

Zwierzęta mają właściciela, ale jak nietrudno domyślić się, nie ma on sobie niczego do zarzucenia. Pan Władysław tłumaczy, że po prostu hoduje bydło w „ekologiczny” sposób.

Mieszkańcy Lanckorony wielokrotnie zgłaszali problem policji. Stróże prawa interweniowali i nałożyli na właściciela już 30 mandatów, ale problemu to nie rozwiązało. Bydło wciąż pasie się bez nadzoru.

Niczego nie wskórali również kontrolerzy z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii. W trakcie kontroli wytknęli właścicielowi stada „drobne uchybienia” i wysłali zalecenia pokontrolne.

„To już nie nasza wina”

Dziennikarzom „Gazety Krakowskiej” udało się skontaktować się z panem Władysławem, który mieszka nieopodal Lanckorony. Mężczyzna tłumaczył im, że należące do niego zwierzęta stado mają swoje miejsce kilka kilometrów dalej, u stóp Lanckorońskiej Góry.

- Mają tam teren ogrodzony elektrycznym pastuchem i wiatę. A to, że zawistni ludzie ogrodzenie niszczą celowo, by wypuścić bydło i w ten sposób wyłudzić odszkodowanie za rzekome straty, to już nie nasza wina – broni się syn pana Władysława.

Dziennikarze podkreślili, że przy domu hodowców nie widać śladów gospodarstwa, w którym mogłyby żyć zwierzęta. Ich rozmówcy nie chcieli również pokazać, w jakich właściwie warunkach przebywa przechadzające się po Lanckoronie stado.

Źródło: Wirtualna Polska
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...