„Jan Paweł II wiedział”. Burza w zagranicznych mediach po reportażu o Wojtyle

Dodano:
Jan Paweł II Źródło: Shutterstock / Alessia Pierdomenico
– Karol Wojtyła musiał wiedzieć, ale nie było dowodów. A to jest dowód – ocenił autor pierwszego amerykańskiego raportu o wykorzystywaniu seksualnym w Kościele. Reportaż „Franciszkańska 3” o przeszłości papieża wywołał niemałą burzę.

Doniesienia w sprawie Jana Pawła II nie umknęły uwadze zagranicznych mediów. Na łamach włoskiego „Il Messaggero” stwierdzono, że „cień nadużyć kładzie się na całym pontyfikacie Jana Pawła II”. Według autora depeszy „Polska jest zszokowana kolejnymi doniesieniami w tej sprawie”.

Zatajona przeszłość dobrego znajomego Karola Wojtyły

Francuskie media – m.in. „La Croix” i „Le Monde” – zwracają uwagę na fakt, że jeśli były jakieś podejrzenia, że Karol Wojtyła był świadomy przypadków pedofilii w polskim Kościele, to teraz są na to dowody. Dziennikarze wspomnieli m.in. o historii księdza Sadusia.

W 1972 roku duchowny został przeniesiony do Austrii. Ks. Bolesław Saduś dostał ustne wypowiedzenie od kard. Wojtyły z funkcji proboszcza parafii św. Floriana. Marcin Gutowski dotarł do listu do metropolity wiedeńskiego z odręcznym podpisem kard. Wojtyły, w którym poprosił o zgodę na pobyt i przydział stanowiska dla ks. Sadusia. W dokumencie nie ma ani słowa o jego przeszłości.

W materiale France24 wspomniano o wypowiedzi Thomasa Doyle'a, autora pierwszego amerykańskiego raportu o wykorzystywaniu seksualnym w Kościele. Według prawnika nie ma żadnych wątpliwości, że ujawnione materiały potwierdzają zaniechania Wojtyły jeszcze przed papiestwem. – On musiał wiedzieć, ale nie było dowodów. A to jest dowód – stwierdził.

Karol Wojtyła był osobiście informowany o nadużyciach?

Niemiecki „Die Welt” podkreślił, że jeden ze świadków, z którym rozmawiał Marcin Gutowski przyznał, że sam osobiście informował przyszłego papieża o przypadkach nadużyć. „Karol Wojtyła najpierw chciał się upewnić, że to nie blef. Powiedział, że się temu przyjrzy i poprosił, aby nigdzie tego nie zgłaszać” – przytacza jego słowa niemiecki portal.

Te słowa odnoszą się do księdza Eugeniusza Surgenta ze Lwowa, który pracował w archidiecezji krakowskiej, gdy na jej czele stał kard. Wojtyła. Z notatki IPN wynika, że w 1969 roku wiedziała o przynajmniej jednym wykorzystanym chłopcu. Bezpieka szantażem zwerbowała księdza w swoje szeregi a on co niemal 1,5 roku zmieniał parafię, w której pełnił posługę. Dziennikarz TVN24 spotkał się z kilkunastoma ofiarami duchownego z czasów, gdy służył w parafii we wsi Sól-Kiczowa w Beskidzie Żywieckim. Jeden z mężczyzn twierdzi, że w 1973 roku osobiście poinformował Karola Wojtyłę o nadużyciach.

Ostatecznie ksiądz przyznał się do winy i został skazany na karę 3 lat pozbawienia wolności (została ona potem skrócona o połowę). Duchowny do swojej śmierci w 2008 roku pracował w diecezjach koszalińsko-kołobrzeskiej oraz w pelplińskiej.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...