Część większego planu Tuska. Opozycja mówi o szantażu. „Udało się zasiać zamęt”

Dodano:
Donald Tusk Źródło: PAP / Zbigniew Meissner
Poniedziałkowy „sondaż społeczny” Gazety Wyborczej ożywił zarzuconą ostatnio dyskusję na temat jednej listy partii opozycyjnych, ale – zdaniem rozmówców „Wprost” – to raczej „przedśmiertne drgawki” niż „nowa dynamika”. W szeregach opozycji dało się jednak zauważyć kilka nerwowych ruchów. Czy nowy plan Donalda Tuska, bo tym ma być sprawa sondażu, może nakłonić mniejszych do podporządkowania się PO?

Sondaż ratunkowy, badanie z tezą, zaplanowana akcja – takie oceny poniedziałkowego „sondażu społecznego” opiniotwórczego dziennika i towarzyszącego mu poruszenia, słyszymy najczęściej.

Badanie, z którego wynikło, że tylko idące wspólnie do jesiennych wyborów partie opozycyjne mogą myśleć o odebraniu władzy Prawu i Sprawiedliwości, rozmówcy „Wprost” przyrównują też do rzymskiej zasady „dziel i rządź”, która ostatecznie nie ochroniła jednak Imperium przed upadkiem.

„Cesarz” jest na „musiku”

– Ci z polityków, którzy nie chcą wspólnej listy, chcą tylko być, tylko wejść do Sejmu – jeżeli w najbliższym czasie nie zrozumieją, że trzeba zrobić to natychmiast – to przed wyborami znikną w sondażach i dostaną od wyborców baty. Wtedy zostanie jedna lista – mówił już w weekend w Żywcu Donald Tusk i to właściwie od tych słów zaczęło się zamieszanie.

Opublikowany przez GW w poniedziałek sondaż był – zdaniem polityków opozycji, z którymi rozmawialiśmy – naturalną konsekwencją większego planu.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...