Zabił ojczyma długim nożem, żeby nie ubrudzić sobie rąk. „Allah mi kazał”

Dodano:
„Tajemnice polskich morderstw” Źródło: Viaplay
– Moim Bogiem jest Allah, on kazał mi zabić – wyjaśniał w sądzie mieszkający w Polsce Gruzin Magomed K. morderca ojczyma.

Godzina dziesiąta rano, warszawski Targówek. Jest 11 października 2021 roku. Do samochodu, który uruchamia mężczyzna o wyglądzie przybysza z Kaukazu podbiega drobny nastolatek. Wyciąga kierowcę z pojazdu – bije i kopie go po całym ciele. Kiedy napadnięty osuwa się na chodnik, zadaje mu kilkanaście ciosów nożem o długim ostrzu. Rany kłute są na całym ciele, również na twarzy, blisko oczu.

Kobieta wychodząca z pobliskiego sklepu wzywa pogotowie. Kilka minut później ratownicy zabierają nieprzytomną ofiarę napaści do karetki. Kiedy nadjeżdża policja, po agresorze ani śladu. Przypadkowi świadkowie zdarzenia zapamiętali, że chłopak z nożem w ręku miał dość długą brodę, wyglądał na przybysza z Azji. – On szedł ulicą z tym narzędziem zbrodni gotowym do zadania ciosu. Miał takie spojrzenie, że wolałem zejść mu z oczu – powiedział jeden ze świadków tragedii.

W całej Warszawie trwają poszukiwania kogoś o takim wyglądzie. Wieczorem policjanci natykają się na podejrzanego na Dworcu Centralnym. Przez przypadek, nożownik usiłował coś ukraść w butiku na podziemnej kondygnacji.

Okazuje się, że jest to 25-letni Gruzin Magomed K. czeczeńskiego pochodzenia. W Polsce mieszka z przerwami od 2007 roku. Przyjechał z matką po śmierci swego ojca. W powietrzu wisiał zbrojny konflikt narodowościowy między Gruzją a wspieranymi przez wojska Rosji separatystami z republik Osetii Południowej i Abchazji.

Zaatakowany kierowca był ojczymem podejrzanego. Nie przeżył śmiertelnych ukłuć nożem. Nazywał się Leonis D. On również przyjechał do Polski z Gruzji. Miał 52 lata. Osierocił troje małych dzieci.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...