Trzęsienie ziemi na Dolnym Śląsku. „Dochodzi do kumulacji tych naprężeń”
We wtorek, 27 czerwca, ok. godz. 17:30 odnotowano trzęsienie ziemi w województwie dolnośląskim. Jak wynika z danych zarejestrowanych przez Europejsko-Śródziemnomorskie Centrum Sejsmologiczne, trzęsienie miało siłę 3,8 w skali Richtera.
Specjalista komentuje wstrząs na Dolnym Śląsku
W sieci pojawiły się relacje mieszkańców wielu miast Dolnego Śląska, którzy piszą, że odczuli wstrząsy we własnych mieszkaniach. Na szczęście, nie ma obecnie doniesień o żadnych zniszczeniach.
Jak udało nam się ustalić, epicentrum zjawiska znajdowało się nieopodal Lubina i Polkowic, gdzie znajdują się kopalnie miedzi. W wielkim skrócie, wtorkowe trzęsienie ziemi wynika najprawdopodobniej z działalności wydobywczej.
– Tam takie wstrząsy się zdarzają – są drążone różne chodniki i dojścia do tych łupków miedzionośnych. Tam jest system komorowy. Jest wybierana ruda i transportowana na powierzchnię (...) Są też strefy tektoniczne (...) A ponieważ jest eksploatacja to jest bezpośredni wpływ na naprężenia w powierzchniowych warstwach górotworu. Co pewien czas dochodzi do kumulacji tych naprężeń i one się rozładowują w postaci wstrząsów, czyli skały się przemieszczają i wtedy odczuwamy wstrząs – wyjaśnił w rozmowie z Wprost mgr inż. Wojciech Wojtak ze Śląskiego Obserwatorium Geofizycznego w Raciborzu.
Jak jest średnia częstotliwość wstrząsów na Dolnym Śląsku?
Zaznaczył, że wbrew pozorom wtorkowe trzęsienie ziemi nie było niczym nadzwyczajnym.
– Te silniejsze wstrząsy zdarzają się średnio przynajmniej raz w miesiącu (...) Słabszych wstrząsów jest znacznie więcej. O takich się w ogóle tam nie mówi, gdyż nie stwarzają one żadnego zagrożenia – uzupełnił nasz rozmówca.