Poszedł na spacer z psami i zaginął. Po ośmiu latach sprawa ma swój zaskakujący finał

Dodano:
Policja w USA, zdj. ilustracyjne Źródło: Shutterstock / ALDECA studio
Dokładnie osiem lat temu Rudolph Farias wyszedł z domu na spacer z psami. Był to ostatni moment, gdy jego rodzina miała z nim jakikolwiek kontakt. Jak się okazuje, sprawa ma swój zaskakujący finał.

Rudolph „Rudy” Farias zaginął 6 marca 2015 roku w amerykańskim stanie Houston. 17-letni wówczas młody mężczyzna wyszedł na spacer ze swoimi psami. Przed wyjściem z domu zapowiadał, że nie będzie się bardzo oddalał. Chwilę później zwierzaki wróciły ze spaceru same a po ich właścicielu nie było śladu. Zaniepokojeni bliscy Rudolpha Fariasa powiadomili lokalne służby o jego zaginięciu.

Matka młodego mężczyzny tłumaczyła, że jej syn miał wiele problemów zdrowotnych. 17-latek cierpiał na depresję, miał także liczne stany lękowe oraz zespół stresu pourazowego. Choroby nasiliły się po śmierci brata, który zginął w wypadku samochodowym. Rudolph był jego świadkiem.

„Jego odnalezienie to cud”

Mimo upływu lat, rodzina nie ustawała w poszukiwaniach Rudolpha Fariasa. Jak podaje CNN, po ośmiu latach w sprawie nastąpił przełom. Na numer alarmowy zadzwoniła osoba, która znalazła młodego mężczyznę leżącego pod kościołem. Jego stan był bardzo ciężki: miał liczne rany i siniaki, był nieprzytomny.

Na chwilę obecną nie wiadomo, co działo się z Rudolphem Fariasem przez ostatnie lata. Według nieoficjalnych ustaleń mógł on paść ofiarą przemocy: mógł być bity i prześladowany. Jego matka przyznała, że syn jest w złej formie zarówno psychicznej, jak i fizycznej. – Jest jeszcze wiele pytań, na które musimy znaleźć odpowiedź. Wiem tylko, że odnalezienie Rudolpha z pewnością można zakwalifikować jako cud – ocenił Tim Miller, dyrektor Texas EquuSearch – organizacji, która zajmowała się sprawą zaginięcia.

Źródło: CNN
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...