Gwóźdź Ziobry też nie przebije Leppera?
Jeszcze niedawno prokuratura chciała uchylenia Lepperowi immunitetu. Jednak do dziś nie przedstawiła mu zarzutów. - Nikt mnie nie wzywał i nie zarzucił fałszywych zeznań - mówi gazecie były wicepremier.
Chodzi o pamiętne słowa Leppera, który w sierpniu zeznał, że o akcji CBA w resorcie rolnictwa dowiedział się od Zbigniewa Ziobry. Ten przedstawił nagraną na dyktafon rozmowę - słynny "gwóźdź" pokazywany na konferencji - i oświadczył, że nagranie podważy oskarżenia.
Dla śledczych było jasne: nagranie to dowód, że Lepper kłamie, a ponieważ swą wersję polityk podtrzymał przed prokuratorem, było niemal pewne, że usłyszy zarzuty. W październiku prokuratura okręgowa wysłała nawet do Ministerstwa Sprawiedliwości wniosek o uchylenie Lepperowi immunitetu, chcąc zarzucić mu fałszywe zeznania. Ostatecznie, ze względu na kampanię wyborczą, wniosek do Sejmu nie dotarł.
Dziś stanowisko prokuratury nie jest tak oczywiste: Leppera nie chroni immunitet, ale zarzutów dotąd nie usłyszał. Czy śledczy z nich zrezygnowali? - W sprawie utrudniania postępowania jest obecnie czterech podejrzanych. To wszystko co mam do powiedzenia - mówi Katarzyna Szeska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Czterej podejrzani: były minister Janusz Kaczmarek, były szef policji Konrad Kornatowski, były szef PZU Jaromir Netzel i biznesmen Ryszard Krauze mieli fałszywie zeznawać w sprawie przecieku z akcji CBA (przeciek udaremnił operację mającą wykryć korupcję w resorcie rolnictwa). Czy Lepperowi się upiecze? Sprawę bada nowy prokurator. Nie wiadomo, jak oceni jego zachowanie - pisze "Życie Warszawy".