Utajniona sprawa Nord Ost
Dodano:
W Moskwie w trakcie weekendu w pobliżu centrum teatralnego na Dubrowce odbył się mityng upamiętniający ofiary tragicznego zamachu podczas spektaklu Nord Ost. Wśród demonstrantów byli uwolnieni zakładnicy i rodziny ofiar, którzy dochodzą swych racji przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. W trakcie mityngu dowiedzieli się, że ich sprawa będzie się toczyć za zamkniętymi drzwiami, pisze dziennik Niezawisimaja Gazieta.
Sześć lat temu w centrum teatralnym miał miejsce zamach terrorystyczny. Terroryści przez kilka dni przetrzymywali około 900 osób. Wskutek szturmu sił specjalnych życie straciło około 130 zakładników. W mityngu wzięło udział około 400 osób, w większości byli to uwolnieni zakładnicy i rodziny zmarłych w tragedii. Przyszli również przedstawiciele ofiar zamachów w Biesłanie i Wołgodońsku. Zmarłych uczczono minutą ciszy, po której rozpoczęła się msza w cerkwi. W niebo wypuszczono 130 balonów. Każdy z nich symbolizował jedną zmarłą osobę. „Mityng został zorganizowany tak, by nie wzięli w nim udziału politycy, w tym przedstawiciele władz. Nie potrzebujemy ich płomiennych przemówień", stwierdził przedstawiciel ofiar z Dubrowki Igor Trunow.
Demonstranci dowiedzieli się, że ich sprawa będzie się toczyć za zamkniętymi drzwiami. Wnioskowali o to przedstawiciele władz rosyjskich, powołując się na bezpieczeństwo publiczne. Ofiary twierdzą, że Kreml ma w tej sprawie sporo do ukrycia. Do dzisiaj nikt nie wie jaki dokładnie gaz został użyty podczas akcji mającej na celu uwolnienie zakładników. Najgorsze jest to, że ofiary ataku na Nord Ost prawdopodobnie nie będą mogły być obecne na sali posiedzeń sądu. Należy dodać, że Europejski Trybunał Praw Człowieka bardzo rzadko utajnia rozprawy. Najczęściej proszą o to kraje wchodzące w skład Wspólnoty Niepodległych Państw. Europejski sąd jest ostatnią szansą na dowiedzenie swoich racji przez ofiary. Wyczerpały one już bezskutecznie wszystkie możliwości odwoławcze w Rosji.
kr
Demonstranci dowiedzieli się, że ich sprawa będzie się toczyć za zamkniętymi drzwiami. Wnioskowali o to przedstawiciele władz rosyjskich, powołując się na bezpieczeństwo publiczne. Ofiary twierdzą, że Kreml ma w tej sprawie sporo do ukrycia. Do dzisiaj nikt nie wie jaki dokładnie gaz został użyty podczas akcji mającej na celu uwolnienie zakładników. Najgorsze jest to, że ofiary ataku na Nord Ost prawdopodobnie nie będą mogły być obecne na sali posiedzeń sądu. Należy dodać, że Europejski Trybunał Praw Człowieka bardzo rzadko utajnia rozprawy. Najczęściej proszą o to kraje wchodzące w skład Wspólnoty Niepodległych Państw. Europejski sąd jest ostatnią szansą na dowiedzenie swoich racji przez ofiary. Wyczerpały one już bezskutecznie wszystkie możliwości odwoławcze w Rosji.
kr