Rosyjski spór gazowy sięga głębiej niż rury

Dodano:
Konflikt gazowy między Rosją i Ukrainą w sprawie cen gazu i opłat za tranzyt surowca pozbawił ogrzewania duże obszary Europy. Co ciekawe, spory w tej sprawie zawsze wydawały się łatwe do rozwiązania, po warunkiem, że chciały tego obie strony. W końcu zarówno Moskwa, jak i Kijów czerpią korzyści ze sprzedaży surowca do Europy, pisze „International Herald Tribune”.
„Ostatnie porozumienie upadło we wtorek w znajomej kakofonii wzajemnych oskarżeń i znowu pod pozornie trywialnym pretekstem", pisze dziennik.

Politolodzy twierdzą, że żadna ze stron nie ma motywacji by przerwać spór, ponieważ nie chodzi tu o omawianą sprawę. Tu raczej chodzi o bardziej fundamentalne i nierozwiązywalne kwestie, przede wszystkim o zwrócenie się Ukrainy ku zachodowi w czasie „Pomarańczowej Rewolucji".

"Nacjonaliści w Moskwie przełknęli stratę krajów nadbałtyckich i byłych kolonii Rosji w Azji Środkowej, jednak nigdy nie zaakceptują pomysłu, by Ukraińcy, spośród których prawie połowa jest rosyjskiego pochodzenia, stali się obywatelami niezależnego, pro-zachodniego państwa i potencjalnie członka NATO", pisze dziennik.

Inni wskazują, że spór gazowy to kontynuacja konfliktu w Gruzji. „To ciąg dalszy wojny gruzińskiej, tyle że innymi środkami", powiedział Grigori N. Perepelitsa z Ukraińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. „Tam były czołgi, tu jest gaz”.

„Więzi między Rosją i Ukrainą są plątaniną aliansów i zemst, zmiennych i często nieprzeniknionych", ocenia dziennik.
Niektórzy przedstawiciele Unii byli tak sfrustrowani ostatnim obrotem spraw, że zaczęli nieoficjalnie spekulować, że oba kraje zmówiły się by zasiać chaos na rynkach energii i podnieść cenę surowca.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...