Dr. G.: w kopertach nie było pieniędzy

Dodano:
Były ordynator kardiochirurgii ze szpitala MSWiA w Warszawie Mirosław G. - oskarżony m.in. o korupcję - przekonywał w piątek przed sądem, że w kopertach, które brał od pacjentów, były zwykle wyniki badań lub listy od lekarzy.

Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów oglądał nagrania z gabinetu dr. G., gdzie CBA pod koniec 2006 r. zainstalowało ukrytą kamerę (jak się okazało w toku procesu, był to sprzęt wynajęty od Służby Kontrwywiadu Wojskowego).

"Przez wiele dni, po tym jak dowiedziałem się o kamerze w moim gabinecie, byłem zbulwersowany - to naruszało intymność i prawa pacjentów" - mówił lekarz. "Teraz to dla mnie możliwość obrony" - dodał.

Na niektórych nagraniach widać jak pacjenci lub ich bliscy (obecnie oskarżeni o korumpowanie lekarza) zostawiają koperty; G. nie zaglądając do nich odkładał je na bok.

"W kopertach były zwykle wyniki badań, które brałem dla celów porównawczych, a także listy od lekarzy kierujących chorego, np. z prośbą o opiekę" - przekonywał G. "O żadnej korupcji nie może być mowy" - mówił.

Obrońca lekarza, mec. Magdalena Bentkowska kilkakrotnie podkreślała, że Centralne Biuro Antykorupcyjne nie zabezpieczyło zawartości kopert, nie ma więc dowodów by były tam pieniądze.

Jedna z oskarżonych o wręczenie G. korzyści majątkowej po obejrzeniu w piątek nagrań ze swoim udziałem (widać na nich m.in. jak wręcza mu alkohol), powiedziała, że "absolutnie niczego od niej nie żądano w zamian za operację ojca i opiekę nad nim".

Widoczną na filmie zażyłość z kobietą Mirosław G. tłumaczył tym, iż była "jego krajanką". "Rozmawialiśmy o rodzinnych stronach, nartach, włoskich winach i restauracjach" - powiedział. Jak tłumaczył, często w trosce o samopoczucie rozmówców poruszał tematy niezwiązane z chorobą.

48-letni dr G. (obecnie pracuje w prywatnej klinice) jest oskarżony o 41 przestępstw korupcyjnych, naruszanie praw pracowniczych personelu warszawskiego szpitala MSWiA, znęcanie się nad osobą najbliższą i zmuszanie pracownicy szpitala do "innej czynności seksualnej". Grozi mu do 10 lat więzienia. Proces jest precedensem jako sprawa o granice między korupcją a powszechnym w polskich szpitalach "okazywaniem wdzięczności" lekarzom przez pacjentów po operacjach.

G. nie przyznaje się do zarzutów. W śledztwie zapewniał, że nigdy nie warunkował operacji od łapówki. Przyznawał zaś, że pacjenci sporadycznie zostawiali mu koperty z pieniędzmi, które on "oddawał na potrzeby szpitala". Mówił, że dostawał "kwiaty, flaszki, obraz" oraz, że "szarpał się" z pacjentami, gdy dawali mu alkohole. G. za pomówienia uznaje zeznania tych, których bliscy zmarli po operacjach.

Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na najbliższy poniedziałek.

pap, keb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...