Proces ws. Nangar Khel: chorąży wróci do służby

Dodano:
Wojskowy Sąd Okręgowy uchylił w czwartek zawieszenie w czynnościach służbowych wobec chor. Andrzeja Osieckiego "Osy" - oskarżonego w procesie dotyczącym zabicia cywili w Afganistanie w sierpniu 2007 r.

Wcześniej, w połowie marca, na wniosek obrońców sąd uchylił ten środek zapobiegawczy wobec trzech starszych szeregowych - Damiana Ligockiego "Ligo", Jacka Janika "Dżej Dżeja" i Roberta Boksy "Boksera".

Zgodnie z decyzjami kadrowymi podjętymi w armii żołnierze zostali przeniesieni z bielskiego batalionu do innych jednostek wojsk powietrzno-desantowych. Sąd uznał, że nie ma ryzyka, by mogli służbowo wywierać wpływ na osoby zaangażowane w sprawę.

Chor. Osiecki ma służyć w 6. batalionie desantowo-szturmowym w Gliwicach. Pytany przez dziennikarzy o wymiar finansowy decyzji umożliwiającej mu powrót do służby wskazał, że w tej chwili zarabia ok. 40 proc. pensji. Jak dodał, powrót oznacza pełną pensję i dodatki. "Teraz dostaję ok. 1250 zł; jak wrócę do służby i wykonam normę skoków, będę miał ok. 3,5 tys." - wskazał.

Na czwartkowej rozprawie zeznawało trzech kolejnych świadków. W ich relacjach pojawiały się wątki dotyczące m.in. aktywności Służby Kontrwywiadu Wojskowego podczas pierwszej zmiany kontyngentu w Afganistanie oraz sprawności, bądź wadliwości moździerza ML 60 D i amunicji. Starali się odtworzyć także m.in. to, komu i jakie zadania postawiono w dniu tragicznego zajścia np., który pluton miał działać jako siły szybkiego reagowania tzw. Quick Reaction Force - QRF.

Wskutek ostrzału z moździerza i wielkokalibrowego karabinu maszynowego w sierpniu 2007 r. z rąk polskich żołnierzy w okolicy wioski Nangar Khel w Afganistanie zginęło sześć osób - dwie kobiety i mężczyzna oraz troje dzieci. Trzy osoby - w tym ciężarna kobieta - zostały ciężko ranne.

Prokuratura oskarżyła sześciu wojskowych o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia; a jednego o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi kara od 5 do 15 lat pozbawienia wolności i - w wyjątkowych przypadkach - kara 25 lat więzienia.

Żołnierze nie przyznają się do winy. Dowódca kpt. Olgierd C. zaprzecza, by wydał polecenie ostrzelania zabudowań cywilnych i by to on sugerował podwładnym tłumaczenie, iż ostrzał był odpowiedzią na atak bojowników. Pozostali oskarżeni odmawiają - na obecnym etapie procesu - składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania sędziego i prokuratorów. W odczytanych zeznaniach tłumaczyli, że nie chcieli wykonać wydanego przez Olgierda C. domniemanego rozkazu ostrzału. Twierdzą, że do tragedii przyczyniły się wady broni.

pap, keb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...