Żelek i Doktor Meleks w polskim Sejmie

Dodano:
Jojo, Żelek, Pantera, Cynamon - wbrew pozorom nie jest to lista członków bandy podwórkowej, ani zorganizowanej grupy przestępczej. Pod tymi pseudonimami ukrywają się… znani polscy parlamentarzyści. Okazuje się, że „Miro”, „Grzesiu” i „Zbyszek” jak o czołowych politykach PO mówił bohater afery hazardowej Ryszard Sobiesiak to najmniej pomysłowe z przydomków nadawanych naszym parlamentarzystom.
Mechanizm powstawania pseudonimów jest bardzo różny. Najczęściej są one wariacjami na temat imion i nazwisk posłów. I tak poseł PO Zbigniew Chlebowski, kiedy nie jest nazywany „Zbyszkiem" nosi miano „Chleba", a Drzewiecki wśród kolegów jest lepiej znany jako „Drzewko”. Poseł PiS Joachim Brudziński to Jojo, jego klubowa koleżanka Jolanta Szczypińska nazywana jest Szczypą, a eurodeputowani Prawa i Sprawiedliwości Tadeusz Cymański i Jacek Kurski to Cynamon i Kura. Julia Pitera, odpowiedzialna w rządzie Donalda Tuska za walkę z korupcją, nosi groźny dla osób, które wejdą jej w drogę pseudonim Pantera. Prezydent Lech Kaczyński i jego brat Jarosław od lat funkcjonują w polskiej polityce jako Kaczory, a premier Donald Tusk nazywany jest Donkiem lub Ryżym – ten ostatni pseudonim nawiązuje do jego koloru włosów.

Walka na przydomki

Niektóre przydomki są nadawane posłom przez ich przeciwników politycznych w celu zdyskredytowania poszczególnych parlamentarzystów. Sebastian Karpiniuk z PO podczas prac komisji śledczej ds. nacisków podczas jednej z polemik z posłem PiS Arkadiuszem Mularczykiem nazwał go „Jolą Rutowicz komisji śledczej" – i od tej chwili Mularczyk nosi mało męski pseudonim „Jola". Z kolei zasiadająca w tej samej komisji Małgorzata Wróbel z PiS została ochrzczona Nielotem. Posłowie PiS nie pozostają jednak dłużni politykom PO – wspomniany wcześniej Karpiniuk z racji używania dużych ilości żelu do włosów określany jest ironicznie mianem Żelka lub Żelowego Czopka.

Twórcy własnych pseudonimów

Czasem posłowie zdobywają niezbyt pochlebne przydomki przez własne, nieodpowiedzialne zachowania. Karol Karski z PiS, który swego czasu został oskarżony przez dyrekcję jednego z cypryjskich hoteli o to, że będąc pod wpływem alkoholu, uszkodził należący do hotelu wózek golfowy  został Doktorem Meleksem. Z kolei wspomniana wcześniej Szczypińska, która swego czasu paradowała po Sejmie z podrabianą torebką Chanel, bardzo szybko doczekała się ironicznego określenia Coco. Natomiast rzecznik rządu Paweł Graś, po tym jak ujawniono, że w ramach „świadczenia usług wzajemnych" mieszka w willi należącej do obywatela Niemiec, zaczął być nazywany przez posłów Aniołem – co jest nawiązaniem do postaci gospodarza domu wykreowanej w serialu Alternatywy 4 przez Romana Wilhelmiego.

Pamiątka po konspiracji

Dlaczego posłowie nadają sobie pseudonimy? Zdaniem politologów to „pamiątka" po czasach PRL, kiedy większość obecnych parlamentarzystów wchodziła w skład działającej w podziemiu opozycji, gdzie pseudonimy pozwalały ukrywać swoją tożsamość przed władzą. Ale jest również inny powód – umiejętnie dobrany i dowcipny pseudonim sprawia, że poseł może zostać lepiej zapamiętany przez wyborców. Jest to jednak broń obosieczna – jeśli pseudonim jest podszyty ironią, albo wręcz ośmiesza posła, może on poważnie utrudnić jego polityczną karierę. Jak można bowiem traktować poważnie Żelka, albo Nielota?

„Rzeczpospolita", arb


Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...