Wzrasta liczba ofiar nagłego ataku zimy
Kolejne ofiary
Kolejna ofiara mrozu została odnaleziona przez przypadkową kobietę przy jednej z ulic w Krynicy Górskiej. Lekarz z wezwanego na miejsce pogotowia ratunkowego potwierdził zgon mężczyzny, do którego doszło najprawdopodobniej w nocy. 56-latek zmarł przed własnym domem. Ze wstępnych ustaleń wynika, że najprawdopodobniej przyczyną śmierci było wychłodzenie organizmu.
W nocy ze środy na czwartek w śniegu w miejscowości Groń policjanci i strażnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego odnaleźli ciało 33-latka, który zamarzł prowadząc owce. O zaginięciu poinformowała policję zaniepokojona brakiem kontaktu z mężczyzną jego rodzina. Poszukiwania trwały od godziny 22 do 4.30 nad ranem. W miejscu, gdzie odnaleziono ciało, leżało około metra śniegu. Ciało odnaleziono w odległości 500 m od miejsca, do którego mężczyzna miał dotrzeć. Policja wyklucza morderstwo. Dokładną przyczynę zgonu wykaże sekcja zwłok.
Sytuacja na Pomorzu pogarsza się
Na Pomorzu w czwartek rano ok. 40 tysięcy gospodarstw nie ma prądu. Strażacy usuwają ciągle drzewa lub konary powalone przez wiatr, wypompowują wodę z piwnic i innych niżej położonych pomieszczeń. Ustabilizowała się sytuacja powodziowa na Żuławach. - Najgorzej jest w rejonie Starogardu Gdańskiego" - powiedziała rzecznik firmy Energa-Operator S.A. Alina Geniusz-Siuchnińska. Dodała, że energetycy będą starać się jak najszybciej usunąć awarie.
Mł. asp. Waldemar Banna z Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa (WSKR) powiedział, że na terenie Żuław, gdzie w środę w wielu miejscach woda przerwała, bądź naruszyła wały przeciwpowodziowe, jest już spokojnie. - Po tym, jak wiatr zelżał, woda zaczęła opadać" - powiedział Banna dodając, że przez całą noc w najbardziej zagrożonych miejscach powiatu nowodworskiego pracowało około 300 strażaków reperujących wały. "Teraz na Żuławach i w pozostałych rejonach województwa wypompowujemy nadal wodę z wielu położonych niżej pomieszczeń, usuwamy też ciągle drzewa i konary powalone przez wiatr - dodał Banna.
Jak powiedział asp. Krzysztof Drabik z WSKR, od czwartku rana na terenie powiatu nowodworskiego, gdzie sytuacja jest najgorsza, pracuje ponad 300 strażaków zawodowych i ochotników. - Są to miejscowi strażacy oraz koledzy z ościennych terenów - dodał Drabik.
Rzecznik nowodworskiej straży pożarnej kpt. Tomasz Komoszyński powiedział, że nie nie ma już żadnych przeszkód, by do domów wróciła piątka mieszkańców domu w Nowym Dworze oraz czwórka dzieci z miejscowości Rybina, których ewakuowano w środę. Przez całą środę pomorscy strażacy wzięli udział w ponad 1200 interwencjach. W czwartek do godz. 10 wyjeżdżali już do prawie 130 zdarzeń. - W przeciętny dzień jest ich kilkadziesiąt - dodał Banna.
PAP