Niejawny proces w sprawie śmierci Barbary Blidy

Dodano:
Z wyłączeniem jawności będzie się toczył proces funkcjonariusza ABW Grzegorza S., oskarżonego o niedopełnienie obowiązków służbowych w czasie zatrzymywania Barbary Blidy. Taką decyzję podjął Sąd Rejonowy w Siemianowicach Śląskich w czasie pierwszej rozprawy w tej sprawie.
Wypraszając dziennikarzy z sali sędzia Adam Mainka-Pawłowski argumentował, że jawność procesu mogłaby skutkować "ujawnieniem okoliczności, które ze względu na ważny interes państwa powinny zostać zachowane w tajemnicy".

Tragedia w domu Blidów

Była posłanka SLD i minister budownictwa popełniła samobójstwo 25 kwietnia 2007 r., kiedy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i zatrzymać ją na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Miały jej zostać przedstawione zarzuty w śledztwie dotyczącym tzw. afery węglowej. Grzegorz S. kierował grupą realizacyjną, powołaną do zatrzymania Blidy i przeszukania jej domu. Zdaniem śledczych, był odpowiedzialny za prawidłowy przebieg działań. Tymczasem - jak ustaliła prokuratura - nie wydał dwóm pozostałym funkcjonariuszom ABW polecenia przeszukania Blidy i łazienki w jej domu w celu sprawdzenia, czy posiada broń, sam też nie podjął żadnych działań w tym kierunku. W prokuraturze nie przyznał się do winy.

Winny jest przełożony

Prokuratura uznała, że zebrane dowody nie dały podstaw do przedstawienia zarzutów dwóm pozostałym funkcjonariuszom delegatury ABW w Katowicach wchodzącym w skład grupy realizacyjnej bowiem "wypełnili oni swoje obowiązki w zakresie wykonywania poleceń wydawanych przez kierującego grupą". W związku z tym prokuratura umorzyła postępowanie w tym zakresie. Rodzina Blidów zaskarżyła tę decyzję.

Rodzina chce sprawiedliwości

Na czwartkowej rozprawie stawili się syn i mąż Blidy - Jacek i Henryk z pełnomocnikiem mec. Leszkiem Piotrowskim. - Trzeba się zdać na sąd. Liczymy, że sąd jest sprawiedliwy i że wyrok, który tutaj zapadnie będzie wyrokiem słusznym - powiedział Henryk Blida. - Nie chodzi o skazanie człowieka, który wykonywał zadanie i gdzieś popełnił jakiś błąd, natomiast ktoś tego człowieka tam wysłał - zaznaczył Jacek Blida. Po raz kolejny wyraził przekonanie, że jego matka mogła zostać wezwana na przesłuchanie do prokuratury, nie musiała być zatrzymywana.

PAP, arb
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...