Schetyna: odwołanie Kempy i Wassermana to wina PiS

Dodano:
Donald Tusk i Grzegorz Schetyna (fot. A. Jagielak /Wprost)
Przewodniczący klubu PiS Grzegorz Schetyna przekonuje, że decyzja o odwołaniu z komisji śledczej ds. afery hazardowej posłów PiS - Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna była "autonomiczną decyzją" komisji i że nie był o niej uprzedzany ani on jako szef klubu, ani premier. Dodał, że rozmawiał z Donaldem Tuskiem w piątek wieczorem o tym, co się stało. Pytany, czy to prawda, że premier - jak twierdzi wiceprzewodniczący klubu PO Janusz Palikot - jest wściekły, Schetyna powiedział: "Nie miałem takiego wrażenia".
- Na pewno o tej decyzji nie wiedział premier. Czy będzie uznana za błąd poczekajmy ten tydzień do rozstrzygnięcia tej kwestii. Prawo, nawet jeśli trudne, jest takie samo dla wszystkich członków komisji - tłumaczył Schetyna. Były wicepremier przypomniał, że według ekspertyz Biura Analiz Sejmowych osoby powołane na świadka nie mogą pracować w komisji. Dodał, że sytuacja, w której posłowie pracujący w komisji byliby przesłuchiwani jako świadkowie, wpływałaby na legalność sprawozdania komisji. - Może być tak, w najtrudniejszej sytuacji, że sprawozdanie przyjęte większością w komisji, może zostać skutecznie podważone. Cała wielomiesięczna praca może trafić do kosza - uzasadniał decyzję o odwołaniu posłów PiS Schetyna.

PiS zawinił

Według byłego wicepremiera źle się stało, że - jak się okazało - obaj ministrowie w rządzie PiS - Wassermann i Kempa byli zaangażowani w proces pisania tej ustawy. - Źle, ponieważ może mieć to wpływ na przyjęte sprawozdanie. Źle, że na początku nie było tej wiedzy, bo można było tę debatę na temat ich obecności w komisji rozpocząć wcześniej. Tak się nie stało i stąd dramatyzm tej sytuacji - ocenił Schetyna. Pytany, jaka może być propozycja dla PiS-u Schetyna odpowiedział: "wybory". - W pierwszym punkcie posiedzenia Sejmu wybory dwóch członków komisji i rozpoczęcie pracy w komisji natychmiast - wyjaśnił.

PO nie chce foteli PiS-owców

Schetyna dodał, że jeśli PiS nie zgłosi nowych kandydatów, to zgodnie z ustawą o komisjach śledczych wakujące miejsca w komisji rozdziela według parytetu marszałek Sejmu. - PO nigdy nie chciała i nie będzie chciała mieć większości w tej komisji - zaznaczył Schetyna. - Uważam, że jeśli po takiej decyzji nieracjonalnej i nieroztropnej, jakieś dodatkowe miejsce byłoby dla PO, to my przekażemy je innemu klubowi - zadeklarował. Pytany, czy PO jest skłonna oddać innemu klubowi stanowisko przewodniczącego Schetyna powiedział, że "na razie nie było takie wniosku" i nie sądzi, żeby był. - Uważam, że przewodniczący Sekuła dobrze sobie radzi - ocenił szef klubu PO.

Prawo jednakowe dla wszystkich

W opinii Schetyny termin zakończenia prac komisji wyznaczony na koniec lutego ma mobilizować posłów, a jego dotrzymanie jest możliwe. Jeśli jednak komisja wystąpi o przedłużenie prac to Platforma będzie za, bo chce wyjaśnienia sprawy, a nie zamiatania jej pod dywan. - Tylko chcemy, żeby to było zrobione zgodne z prawem. Nie może być tak, że prawo jest inne dla członków PiS-u w komisji, a inne dla przedstawicieli innych klubów - dodał.

Zbigniew Wasserman i Beata Kempa zostali odwołani z komisji śledczej w piątek głosami posłów PO - Mirosława Sekuły, Jarosława Urbaniaka, oraz Sławomira Neumanna. W głosowaniu nie wziął udziału przedstawiciel PSL Franciszek Stefaniuk - natomiast poseł Lewicy Bartosz Arłukowicz głosował przeciwko odwołaniu posłów PiS. Kempa i Wasserman zostali odwołani ponieważ jako członkowie rządu Jarosława Kaczyńskiego mogli brać udział w pracach nad ustawą hazardową. W związku z tym posłowie PO chcą ich wezwać przed komisję jako świadków.

PAP, arb


Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...