Za dwa koniaki

Dodano:
"Gazeta Wyborcza" ujawnia kulisy pewnie ostatniej akcji CBA przed odwołaniem Mariusza Kamińskiego. Zmontowała ją w sierpniu 2009 r. tajna struktura wewnątrz Biura - grupa operacyjna samodzielnego wydziału inspekcji (SWI).
Dopadła ona Marka Ł., działacza społecznego, znajomego Kamińskiego ze studiów, w ostatnich latach obracającego się w kręgach wojskowych, kościelnych oraz Kancelarii Prezydenta. Wczoraj prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko Markowi Ł. Zarzuca mu, że w sierpniu 2009 r. wziął dwa koniaki oraz 4 tys. zł za powoływanie się na wpływy u ówczesnego szefa CBA. Flaszki przekazał przedsiębiorca Marek K. rezydujący na 40. piętrze hotelu InterContinental w Warszawie.

"Trzeba być stukniętym, żeby za łapówkę proponować spotkanie z szefem antykorupcyjnej służby" - tak Marek Ł. podważa oskarżenie. I - za radą prawnika - na tym rozmowę z "GW" urywa. Z innych źródeł gazeta dowiaduje się o owianym tajemnicą SWI. Wydział podlegał bezpośrednio szefowi CBA. Jego zadaniem było śledzenie, czy moralnie prowadzą się sami agenci. Istnienie "kontrrazwiedki" ujawnił raport nowego szefa CBA Pawła Wojtunika.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...