Sikorski zastraszał senatora PO?
W całej sprawie chodziło o poparcie senatora w organizowanych przez PO prawyborach. Sam Rulewski nie jest wprawdzie członkiem PO i nie będzie mógł głosować, ale w Bydgoszczy cieszy się ogromnym autorytetem. Bydgoszcz jest dla Sikorskiego szczególnie ważna, ponieważ jest to jego macierzysty okręg i gdyby nie udało mu się tutaj pokonać Bronisława Komorowskiego pozycja ministra spraw zagranicznych w partii zostałaby znacznie osłabiona. Tymczasem Rulewski, który w wyborach do Senatu zdobył aż 150 tysięcy głosów nie jest zwolennikiem szefa resortu spraw zagranicznych. W 2005 roku obaj rywalizowali o mandat senatora z Bydgoszczy. - Ten chłoptaś chciał mnie wyeliminować z wyborów w zamian za stanowisko w rządzie PiS! - skarżył się wtedy Rulewski. Według niego Sikorski odwiedził w czasie kampanii jego mieszkanie i zaproponował układ - rezygnujesz z ubiegania się o mandat senatora, w zamian dostajesz tekę wiceministra pracy i polityki społecznej. - To jakaś abstrakcja. Nie było żadnych nacisków ani tym bardziej wymuszania. Prawdą jest natomiast, że senator Rulewski obiecał udzielić poparcia ministrowi Sikorskiemu, po czym go nie udzielił - zaprzecza Piotr Paszkowski, rzecznik MSZ.
O całej sprawie wie już Hanna Gronkiewicz-Waltz, która jest odpowiedzialna za przebieg prawyborów prezydenckich w PO. - Faktycznie, parę osób mówiło mi o tym, ale na razie żadne oficjalnie pismo do mnie nie wpłynęło - mówi jednak prezydent Warszawy.
"Super Express", arb