Wąglik na Florydzie

Dodano:
Na Florydzie znaleziono drugą osobę zarażoną wąglikiem. Nosicielem jest się znajomy mężczyzny, który zmarł w piątek na wąglika. FBI nie wyklucza bioterroryzmu.
Człowiek ten nie jest jeszcze chory, ale badanie wykazało, że  jest nosicielem wąglika - ostrej, odzwierzęcej choroby zakaźnej, mogącej wywołać m.in. krwotoczne zapalenie płuc. Nowo odkryty nosiciel bakterii został umieszczony w szpitalu i poddany kolejnym badaniom.
Jak informuje rozgłośnia BBC, FBI traktuje ten przypadek "bardzo poważnie". Wg prokuratora generalnego USA Johna Ashcrofta, do  momentu przeprowadzenia dodatkowych testów władze nie wykluczają ataku bioterrorystycznego.
Wcześniej amerykańskie służby sanitarne uznały za niemożliwe, by  zmarły w piątek 63-letni Robert Stevens padł ofiarą użycia broni biologicznej. Zapewniały, że był to "odosobniony przypadek". Było to jednak pierwsze zachorowanie na wąglika w USA od 25 lat.
Stevens i jego znajomy pracowali razem w biurze popołudniówki "Sun" w miejscowości Lantana. Biuro to zostało zamknięte, a  wszystkich 300 jego pracownikom zostanie poddanych badaniom.
Okres wylęgania wąglika wynosi od kilku godzin do kilkunastu dni.
Wcześniej zwracano uwagę, że Stevens zapadł na wąglika tuż po  powrocie z Północnej Karoliny, gdzie widziano, jak pił wodę bezpośrednio ze strumyka.
Naukowcy cytowani przez brytyjską rozgłośnię ostrzegają, że nie nie można wykluczyć ataku bronią biologiczną jako kontynuacji zamachów terrorystycznych na Stany Zjednoczone z 11 września.
les, pap
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...