Tusk błaga o szybką walkę z dopalaczami. "Prawo jest bezradne"
Stan wyższej konieczności
Tusk wzywał, by ostateczne rozwiązania wykorzystywały dobre propozycje zawarte zarówno w projekcie rządowym jak i opozycyjnych. - Każda uwaga, każda propozycja, także z tych, które już się pojawiły na piśmie z różnych środowisk, klubów powinna być brana pod uwagę - podkreślił. - Jestem gotów błagać, żebyśmy maksymalnie szybko, maksymalnie skutecznie, bez dramatycznych wizji, że potrzebna jest ustawa, która załatwi wszystko na 100 procent, żebyśmy do tej pracy podeszli - dodał premier.
Szef rządu zaznaczył, że "biorąc pod uwagę charakter tego rynku, intencje ludzi, którzy tą trucizną handlują, mam prawo wobec Sejmu sformułować postulat, że jeśli wspólnie nie podejmiemy tych decyzji, ponadpartyjnie, to pod koniec roku będziemy mieli 3 tys. takich sklepów". Z kolei minister zdrowia Ewa Kopacz oświadczyła, że podejście do walki z dopalaczami, powinno zostać zmienione, gdyż "istnieje stan wyższej konieczności". - Do tej pory zawsze goniliśmy tych, którzy swoim sprytem pokazywali nową substancję, która odurzała, która była trucizną, która szkodziła, a my tylko wtedy mogliśmy ją skutecznie wycofać z rynku, kiedy wpisaliśmy ją do ustawy - powiedziała.
"Pamiętamy o konstytucji"Tusk zapewnił, że intencją rządu jest, by projekt ustawy ws. dopalaczy był zgodny z konstytucją i stał się narzędziem walki z nimi. - Każda ustawa może budzić wątpliwości konstytucjonalistów, posłów, obywateli, co do jej zgodności z konstytucją. Zadaniem posłów, Prezydium Sejmu, rządu, który proponuje ustawę, a później ewentualnie Trybunału Konstytucyjnego, jest badanie zgodności ustawy z konstytucją - tłumaczył premier. Jak podkreślił, intencją rządu jest "zaproponowanie takiego projektu ustawy, który - w zgodzie z konstytucją - da narzędzia do walki z dopalaczami". - Mamy kilkanaście dni, aby tak pracować nad projektem ustawy, aby słuchać każdej uwagi po to, by ustawa była twarda, ostra i oczywiście zgodna z konstytucją - powiedział premier. Zapewnił, że rząd dołoży "starań, mając świadomość, że proponuje nowego typu przepisy, by propozycje broniły się przed tego typu zarzutami. - Rząd zdaje sobie sprawę, że to jest początek bardzo trudnej kampanii, trudnej wojny, wojny podjazdowej, pozycyjnej z dość bezwzględnym światem ludzi wytwarzających i handlujących dopalaczami - dodał szef rządu. - Musimy wytrzymać i wytrzymamy to - zaznaczył.
Pytany, dlaczego nie był rozpatrywany projekt SLD, też w sprawie dopalaczy, przygotowany już w 2009 r. Tusk podkreślił, że nie jest bezpośrednio odpowiedzialny za tryb pracy Sejmu. W ocenie premiera, propozycje w projektach SLD i PiS "wydają się nieadekwatne do zagrożenia, jakie stanowią dopalacze". - Te rozwiązania, a staraliśmy się to analizować szczegółowo, byłyby niewystarczające, by wygrać z takimi cwaniakami - uważa Tusk. Jak powiedział, proponował, aby "w żadnym przypadku nie dyskwalifikować ani projektu SLD, ani PiS, ale "by połączyć to co najlepsze we wszystkich projektach". Zapewnił, że będzie apelował, by "każdy projekt opozycji, który dotyczy ważnej sprawy społecznej, był traktowany z dużo większą pieczołowitością i przez rząd, i przez władze parlamentu, by nie było poczucia, że jest odrzucany tylko dlatego, że jest z opozycji".
Opozycja i koalicja mówią jednym głosem
Za dalszymi pracami nad rządowym projektem opowiedziały sie wszystkie kluby. Posłowie podnosili konieczność wprowadzenia nie tylko zakazu handlu dopalaczami, ale także działań profilaktycznych. Beata Małecka-Libera z PO przekonywała, że przepisy w sprawie dopalaczy muszą być restrykcyjne, aby można było poradzić sobie z tym problemem. - Chcemy powiedzieć "nie" dopalaczom, handlarzom i właścicielom sklepów z dopalaczami - oświadczyła.
Także PiS opowiedział się za dalszymi pracami nad ustawą. Bolesław Piecha wskazywał jednak podczas debaty, że choć idea walki z dopalaczami jest słuszna, to część proponowanych rozwiązań rodzi wątpliwości. - Kardynalną zasadą systemów prawnych jest domniemanie niewinności - dopóki komuś nie udowodni się winy, nie może być napiętnowany. Wygląda na to, że ten projekt zrywa z tą zasadą - ocenił Piecha.
Z kolei Marek Balicki z SLD podkreślił, że jego klub opowiada się za tym, by komisje pracowały nad wszystkim projektami ustaw dotyczących dopalaczy, które trafiły do Sejmu. Balicki zaznaczył, że prac nad ustawą eliminującą dopalacze nie można odkładać.
Poseł PSL Aleksander Sopliński ocenił, że rządowy projekt ustawy jest niezwykle ważny, gdyż chroni zdrowie i życie młodych ludzi. Dodał, że oprócz zakazów, powinna ona przewidywać działania profilaktyczne w środowiskach, w których przebywają młodzi ludzie. Jak zaznaczył, powinna to być profilaktyka systemowa, a nie "wycinkowa".
Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna stwierdził, że jest szansa, by ustawa ws. dopalaczy została przyjęta przez parlament w ciągu 2 tygodni. Wyraził nadzieję, że uda się pracować nad nim bez różnic partyjnych i politycznych. - Chciałbym, żeby ostatnie głosowanie było w piątek, i żeby projekt poszedł do Senatu. Jeżeli utrzymamy dobre tempo, jest szansa, żebyśmy w ciągu 2 tygodni mogli mówić o całości projektu, który wychodzi z parlamentu do prezydenta - powiedział.
Ustawą w dopalacze
Projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, przyjęty we wtorek przez rząd, zakłada, że na terenie Polski nie będzie można produkować i wprowadzać do obrotu produktów, które mogą być używane jako środki odurzające lub substancje psychotropowe. W przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt stwarza zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, inspektor sanitarny będzie mógł wstrzymać jego wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu albo nakazać wycofanie z handlu na okres do 18 miesięcy. W tym czasie prowadzone będą badania dotyczące jego wpływu na zdrowie. Inspektor dodatkowo będzie mógł nakazać zaprzestanie prowadzenia działalności w obiektach służących wytwarzaniu lub wprowadzaniu podejrzanego produktu do obrotu - czyli np. zamknąć sklep lub hurtownię. Za złamanie zakazu produkcji i wprowadzania do obrotu produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe, będzie nakładana kara w wysokości od 20 tys. zł do nawet 1 mln zł. Projekt przygotowany przez PiS przewiduje, że handel dopalaczami byłby możliwy dopiero po uzyskaniu zgody, takiej samej, jaką przewiduje procedura rejestracji leków. PiS chce także wprowadzenia do Kodeksu karnego przepisu kary pozbawienia wolności do ośmiu lat za handel dopalaczami. Projekt opracowany przez SLD zakłada natomiast m.in. całkowity zakaz reklamy dopalaczy oraz ograniczenie obrotu tymi produktami.
PAP, arb