Europa nie poparła USA w sprawie chińskiej waluty
Zdaniem "NYT" ten kontrast między narastającymi obawami w związku z chińską polityką walutową a ostrożną reakcją oficjalną pokazuje, jak trudno jest obecnie dwa lata po rozpoczęciu się kryzysu finansowego, o międzynarodową współpracę gospodarczą.
"NYT" dodaje, powołując się na niesprecyzowane bliżej osobistości oficjalne, że kryzys spowodował "przesunięcie się wpływów" od państw najbogatszych w kierunku Azji i Ameryki Łacińskiej, których gospodarki poradziły sobie z recesja znacznie lepiej niż USA, Europa i Japonia. "Dotarliśmy do kresu modelu, w którym siedem rozwiniętych gospodarek może bez krajów wschodzących podejmować decyzje w imieniu świata - cytuje gazeta jednego z uczestników weekendowych rozmów, nie wymieniając go z nazwiska. - Czy nam się to podoba, czy nie, po prostu musimy to zaakceptować".
"Inne kraje nie chcą już akceptować, że USA są najlepiej zorientowane w sprawach polityki gospodarczej, a jednocześnie rynki wschodzące stają się coraz bardziej wpływowe i niezależne" - uważa były główny ekonomista MFW Kenneth S. Rogoff. "NYT" odnotowuje, że "generalnie światowi przywódcy zgadzają się, że poprawa stabilności gospodarki globalnej wymaga skorygowania nierównowagi między krajami-wierzycielami, takimi jak Chiny i Niemcy, a krajami-dłużnikami, takimi jak USA i Wielka Brytania". Skorygowanie tej nierównowagi pomoże, jak twierdzą niektórzy ekonomiści, w tworzeniu miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych oraz zmniejszy ryzyko inflacji w Chinach.
"NYT" pisze, że generalnie rzecz biorąc Europejczycy zajmują jednak znacznie bardziej pojednawcze niż USA stanowisko wobec Chin. Francuska minister gospodarki Christine Lagarde powiedziała w sobotę: "Nie jest pomocne posługiwanie się wojowniczymi oświadczeniami, gdy w grę wchodzą sprawy walut, czy handlu". Najgorszy etap kryzysu już minął i wiele krajów troszczy się teraz bardziej o własne gospodarki, nie odczuwając pilnej potrzeby współdziałania z innymi - uważa "New York Times".
PAP