Dopalacze: senacka komisja zgadza się z Sejmem
Senackie biuro legislacyjne zgłosiło do ustawy klika poprawek, jednak nie zyskały one aprobaty komisji zdrowia. Wątpliwości biura wzbudziła m.in. definicja środka zastępczego, która - według jego opinii - jest zbyt szeroka i pozwala na zakwalifikowanie także produktów, które są obecnie legalne.
W ocenie senackich prawników przepis zakazujący reklamy i promocji środków spożywczych oraz innych produktów przez sugerowanie, że działają one jak substancje psychotropowe lub środki odurzające, może uniemożliwić reklamowanie np. alkoholu, kawy, herbaty i tzw. napojów energetycznych.
W posiedzeniu komisji zdrowia uczestniczyli także lobbyści działający na rzecz producentów dopalaczy. Jeden z nich podkreślał, że wprowadzenie zakazu ich sprzedaży nie rozwiąże problemu, gdyż będą one sprzedawane poza oficjalnym obiegiem, a tym samym państwo straci możliwość kontroli rynku tych produktów. - Sklepy z dopalaczami nie zniknęły. One zmieniły swoje nazwy, obecnie funkcjonują w internecie jako "pogotowie komputerowe", "sklep zoologiczny", "sklep z pamiątkami" - podkreślał jeden z lobbystów.
Wiceminister zdrowia Adam Fronczak oświadczył, że nie obawia się, iż dopalacze "zejdą do podziemia", gdyż odpowiednie służby będą ścigać i karach tych, którzy łamią prawo.
Zgodnie z nowelą, inspektorzy sanitarni w przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt, np. dopalacz, stwarza zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, będą mogli wstrzymywać obrót, a nawet zamykać obiekty, w których jest on wytwarzany lub sprzedawany. Będą to robić, o ile ten produkt nie jest objęty innymi regulacjami prawnymi i normami użytkowania. Ma to uniemożliwić sytuację, w której sanepid wycofywałby z obrotu np. alkohol lub wyroby tytoniowe, gdyż zasady sprzedaży tych produktów określone są w odrębnych aktach prawnych. Ustawa daje inspektorom sanitarnym uprawnienia do wstrzymania obrotu produktem zagrażającym życiu i zdrowiu na okres do 18 miesięcy. Obrót będzie mógł być wstrzymywany "na czas usunięcia zagrożenia, nie dłuższy niż 18 miesięcy".
zew, PAP