Szczęście już mieliśmy - polityczny rok, polityczna dekada

Dodano:
Właśnie odchodzi w przeszłość pewna epoka w polskiej polityce. Epoka niewiarygodnego wręcz fartu. Zła wiadomość jest taka, że ten fart się kończy.
Sobotniego poranka 10 kwietnia 2010 r. rozegrał się kolejny akt polskiej mitologii narodowej. Gdy na ekranach telewizorów mgła spowijała rozbity kadłub samolotu z biało-czerwoną szachownicą, byliśmy w stanie głębokiego szoku.

Smoleńsk mocno zapadł w naszą zbiorową świadomość, nie spełnił jednak żadnych funkcji terapeutycznych. Niestety, rację mieli ci, którzy już w  dniach żałoby przewidywali, że „teraz się naprawdę zacznie polskie piekło". Nakarmiona nowym mitem romantyczna dusza Polaka przypięła etykietkę „Solidarnego 2010" i wyruszyła raz jeszcze na krucjatę przeciw zdradzie i narodowemu zaprzaństwu. Nigdy dotąd w czasach nam współczesnych nie przychodziło tak łatwo rzucanie oskarżeń o kolaborację z wrogami.

Nie wywołał Smoleńsk trwałej refleksji nad stanem państwa. Po  wyborach prezydenckich władza powróciła do codziennej krzątaniny, pozbawionej wyraźnych celów. Płyniemy w przyszłość tą samą łajbą co do  tej pory, zakładając, że wody nadal będą spokojne.

O Leszku Millerze, rewolucyjnym Jarosławie Kaczyńskim i niechętnym do pracy rządzie Platformy na czele z Donaldem Tuskiem, czytaj w najnowszym, podwójnym numerze tygodnika "Wprost" w tekście Rafała Kalukina. W kioskach już w poniedziałek.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...