Szturm na argentyńskie banki

Dodano:
Demonstranci w wielu miejscowościach Argentyny dewastują lokalne oddziały banków. Kierują nimi przedstawiciele radykalnych ugrupowań - donosi BBC.
Do kolejnej w przeciągu ostatnich kilku tygodni serii rozruchów w  Argentynie doszło po wystąpieniu nowego prezydenta tego kraju Eduardo Duhalde. Ostrzegał, że krajowi grozi popadnięcie w  anarchię i polityczny chaos.
"Ta bomba wybuchnie, jeśli jej umiejętnie nie rozbroimy i miliony ludzi nie zobaczą swoich oszczędności" - ostrzegł Duhalde. Jedynym ratunkiem - według prezydenta - ma być plan gospodarczy, jaki rząd ma ogłosić w tym tygodniu. Na razie nie znane są jednak bliższe szczegóły.
Duhalde nie przekonał rodaków. Największe niepokoje społeczne wzbudza przede wszystkim zamrożenie prywatnych oszczędności i ograniczenia przy wypłatach z kont.
Najpierw w stolicy Buenos Aires tysiące osób brało udział w demonstracji pod siedzibą rządu żądając uruchomienia robót publicznych, które pozwolą zmniejszyć prawie 20-procentowe bezrobocie. "Chcemy 100 tysięcy miejsc pracy. Teraz" - krzyczał tłum. Manifestacja była jednak pokojowa i nie doszło do starć z policją.
Gorzej sytuacja wyglądała w innych częściach kraju. W wielu prowincjach protestujący rozpoczęli niszczyć banki. Do  najpoważniejszych rozruchów doszło w niewielkiej miejscowości Casilda w północnej prowincji Santa Fe, gdzie demonstranci starli się z policją. Siedem osób zostało rannych.
Duhalde został prezydentem 2 stycznia po grudniowym kryzysie i  zbiorowym rabowaniu przez ludność sklepów. W zamieszkach i w  wyniku starć z ochroną w różnych miejscach zginęło 28 osób.
Doprowadziło to do dymisji prezydenta de la Rua. Duhalde ma  dokończyć jego upływającą w 2003 roku kadencję.
les, pap
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...