Uciekali do Chin, zginęli z rąk Koreańczyków
Gazeta powołuje się na wysoko postawione źródło w chińskiej prowincji Jilin, według którego 14 grudnia siedem osób opuściło miasto Hjesan w północnokoreańskiej prowincji Janggang, przeszło po zamarzniętej granicznej rzece Amnok-kang i dotarło do Chin. Północnokoreańska straż graniczna, która ruszyła za nimi w pościg, zastrzeliła pięć z nich. Dwie ranne osoby Koreańczycy zabrali z powrotem na swoją stronę granicy.
Granica chińsko-koreańska jest spokojna i stosunkowo mało szczelna. Trwa tam stały ruch uchodźców i handlarzy, którzy przekraczają granicę, by uciec przed biedą lub zarobić na brakach w dostawach żywności w Korei Północnej. Pekin toleruje ten ruch na granicy częściowo z obawy, że upadek północnokoreańskiego reżimu może zamienić ten niewielki strumień w powódź.
zew, PAP