"Czy ktoś napluł nam w pysk? Urzędnik obcego państwa wydał instrukcje polskiemu premierowi"

Dodano:
Anna Fotyga (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- Donald Tusk nie odrzucił raportu, nie powiedział, jak w grudniu, że jest nie do przyjęcia. Znalazł przedziwną formułę „dalszych dyskusji z MAK” o naszych uwagach. Wykonał pean pod adresem Rosji. Zapewnił, że nie będziemy ich niczym nadwyrężać. Zarysował program badania przyczyn katastrofy na około 50 lat - tak reakcję premiera na raport MAK komentuje Anna Fotyga, minister spraw zagranicznych w rządzie PiS.
Tekst Fotygi zamieszczono na portalu Prawa i Sprawiedliwości. Była minister spraw zagranicznych pisze, że premier zabrał głos po 29 godzinach bezkarnego obrażania Polski. Fotyga uważa, że "od kilku dni jesteśmy poddawani zbiorowej terapii lęku i upokorzenia". - Pani Tatiana Anodina, z kamienną twarzą ogłosiła światu informację techniczną o alkoholu we krwi polskiego generała i naciskach ze strony „najważniejszego pasażera", którzy statkiem powietrznym zagranicznego przewoźnika wybrali się w jednokrotny międzynarodowy lot do Smoleńska - podsumowuje raport MAK Fotyga.

"Kampania szkalująca Polskę"

Zdaniem byłej minister, zgodnie "z dogodną Konwencją Chicagowską", MAK nie przesądzał o winie w sprawie katastrofy smoleńskiej. - Zrobiły to za niego zagraniczne media. „Prezydent Lech Kaczyński i pijany generał Błasik doprowadzili do katastrofy TU-154M" - akcentuje Fotyga. - „Bild", „Corriere della Serra", FAZ, „El Pais”... Tak wyreżyserowanego przedstawienia nie widziałam w najlepszych teatrach świata. Tej skali kampanię dezinformacyjną, szkalującą Polskę wdrożono ostatnio 10 kwietnia 2010 r. - pisze była szefowa MSZ.

"Premier dyskredytuje najdzielniejszego prezydenta"

Anna Fotyga krytykuje postawę premiera. W czwartkowym wystąpieniu komentującym raport MAK Donald Tusk, według Fotygi, "wymieniał etapy polsko-rosyjskiego pojednania, kamienie milowe, takie jak Westerplatte i Katyń 07.04.2010 r.". Fotyga przypomina, że podczas uroczystości z okazji rocznicy II wojny światowej na Westerplatte premier Władimir Putin "wykazał niezwykłą empatię w stosunku do narodu niemieckiego, mówiąc, że został skrzywdzony traktatem wersalskim". Wtedy - kontynuuje Fotyga - w imieniu zdziwionych słowami Putina szefów państw, które w wyniku traktatu odzyskały niepodległość, głos zabrał Lech Kaczyński. - Było jasne, że póki żyje, nie dopuści do takiej interpretacji - pisze Fotyga. Wracając do słów Tuska ocenia, że "raz jeszcze, pośrednio, polski premier zdyskredytował najdzielniejszego polskiego prezydenta".

"Obcy urzędnik instruuje polskiego premiera"

Fotyga widzi "semantyczno-polityczny" związek między słowami szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa ("powiedział, że spekulacje na temat katastrofy smoleńskiej są nieetyczne i nawet świętokradcze") a słowami Donalda Tuska ("podobne działania nazwał grzechem"). - Jakich słów użyć, żeby Polacy zrozumieli grozę sytuacji? - pyta Fotyga. - Na oczach całego świata niższy rangą urzędnik obcego państwa wydał instrukcje polskiemu premierowi. Równie publicznie, na oczach całego świata, polski premier te instrukcje wykonał - dodaje.

- Podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Miedwiediewem Bronisław Komorowski powiedział, że po okresie posuchy w kontaktach polsko-rosyjskich wreszcie mamy normalność. Rzeczywiście, dziś czujemy na twarzach wilgoć. Czy to łzy, czy ktoś napluł nam w pysk? Obudźmy się, już pora - apeluje Anna Fotyga.

zew

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...