Prezydent prosi Portugalczyków: wybierajcie szybko, będzie taniej

Dodano:
Prezydent Portugalii Anibal Cavaco Silva, który 23 stycznia będzie ubiegał się o reelekcję, zaapelował do rodaków o podjęcie ostatecznej decyzji już w pierwszej turze, gdyż przedłużenie kampanii byłoby zbyt kosztowane dla kraju pogrążonego w kryzysie.

W Portugalii prezydent pełni głównie funkcje reprezentacyjne, choć pod pewnymi warunkami może rozwiązać parlament. Ograniczone uprawnienia głowy państwa sprawiają, że zainteresowanie niedzielnym głosowaniem jest niewielkie. Cavaco Silva jest zdecydowanym faworytem wyborów i jedyną niewiadomą - według politologów - jest frekwencja, która może być rekordowo niska.

- Nie ma żadnych wątpliwości co do końcowego wyniku - ocenia redaktor naczelny dziennika "Diario de Noticias" Joao Marcelino, przypominając, że "w Portugalii ubiegający się o ponowny wybór prezydenci zawsze zwyciężali w pierwszej turze". W 2006 roku konserwatystę Cavaco Silvę poparło 50,5 proc. wyborców, dzięki czemu wyścig o fotel prezydencki wygrał właśnie w pierwszej turze. Teraz wezwał wyborców do powtórzenia tego scenariusza. - Wyobraźmy sobie, co by się stało z Portugalią, której ekonomia i finanse są w tak trudnej sytuacji, jeśli przedłużylibyśmy o następne kilka tygodni tę kampanię wyborczą - powiedział Cavaco Silva. - Jej koszty byłyby zbyt wysokie dla portugalskiej gospodarki - dodał.

Popierany przez opozycyjną Partię Socjaldemokratyczną (PSD) oraz Centrum Demokratyczno-Społeczne - Partia Ludowa (CDS-PP) 71-letni Cavaco Silva może liczyć na głosy 57-60 proc. wyborców. Na jego głównego rywala, 74-letniego poetę Manuela Alegre, wspieranego przez rządzącą krajem Partię Socjalistyczną (PS) oraz Blok Lewicy (BE), zagłosuje najprawdopodobniej od 20 do 27 proc. uprawnionych. Alegre startując w poprzednich wyborach jako kandydat niezależny zdobył 20,7 proc. głosów, pokonując ówczesnego kandydata socjalistów, byłego prezydenta Mario Soaresa.

Kampania została zdominowana przez toczącą się w kraju debatę dotyczącą skorzystania z pomocy finansowej z UE. Główni kandydaci obiecują zrobić wszystko, by Portugalia nie musiał iść śladem Grecji i Irlandii. Według profesora nauk politycznych Jose Estevesa Pereiry, "kampania pozbawiona była głębszej dyskusji nad problemami kraju", a większość kandydatów "nie zaprezentowała solidnego programu wyborczego".

Portugalczycy wykazywali niewielkie zainteresowanie pozbawioną napięcia kampanią, która w Lizbonie przebiegała niezauważalnie - bez wielu plakatów i ulotek. Głównym zmartwieniem mieszkańców Portugalii jest pogłębiające się bezrobocie i trudna sytuacja ekonomiczna. 46 proc. Portugalczyków uważa, że obecnie żyje im się gorzej niż w czasach dyktatury Antonio de Oliveira Salazara - wynika z badania opublikowanego przez firmę Deloitte. Tymczasem socjalistyczny rząd premiera Jose Socratesa obiecuje zmniejszenie w tym roku deficytu budżetowego do 4,6 proc. PKB, z 7,3 proc. w 2010 roku, w czym ma pomóc obniżka płac urzędników i podniesienie podatków.

PAP, arb
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...