Teraz Bahrajn

Dodano:
Król Hamad bin Isa al.-Khalifa z Bahrajnu jest kolejnym autokratą, który wybrał siłę a nie reformy. Jego działania są kompletnie niezrozumiałe, Król Hamad nic nie nauczył się z doświadczeń Egiptu oraz Tunezji, gdzie przemoc tylko wzmagała gniew protestujących - donosi w piątek „The New York Times”.
Gazeta zwraca uwagę, że protesty w Bahrajnie miały charakter całkowicie pokojowy. Wśród protestujących na placu Perłowym było wiele dzieci oraz kobiet. Niezrozumiałą, nazywa „The New York Times" reakcję policji, która z użyciem gazu łzawiącego, granatów wstrząsowych oraz gumowych pocisków, zaatakowała demonstrantów.

Głównym problemem Bahrajnu – jak zwraca uwagę amerykańska gazeta – jest struktura społeczeństwa i brak jej odwzorowania w systemie politycznym. 70proc ludności kraju to Szyici, którzy jednak posiadają tylko 4 z 23 miejsc w rządzie. Król Hamad uważa, że protesty Szyitów są inspirowane przez Iran. Zarzuca Iranowi, że ten wykorzysta każdą szansę do uderzenia w stabilność Bahrajnu. Jednak, żądania Szyitów są usprawiedliwione – podkreśla „The New York Times" – jeśli rząd nadal będzie kontynuował taką politykę, to tylko zaogni i tak już napiętą sytuację.

„Stany Zjednoczone zbyt długo zwlekały z krytyką władz Bahrajnu ponieważ  zależy im na współpracy z Bahrajnem w kwestiach bezpieczeństwa. Bahrajn, jest domem dla V floty amerykańskiej marynarki i jest ważnym sojusznikiem w walce z terroryzmem" – ocenia „The New York Times".

Gazeta, zwraca uwagę, że prezydent Obama i sekretarz stanu Hillary Clinton zbyt miękko zareagowali na przemoc w Bahrajnie. „The New York Times" zaznacza, że przemoc wobec demonstrantów jest nie tylko sprzeczna z amerykańskimi wartościami  ale również zagraża długotrwałej stabilności w regionie. Waszyngton musi naciskać mocniej – uważa „The New York Times".

MK
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...