Kadafi już przegrał
Dodano:
Wszystko jedno, czy pułkownikowi Muammarowi Kadafiemu uda się pokonać rebeliantów we wschodniej Libii, czy nie – i tak nie będzie potrafił odtworzyć podstaw dla swojej władzy. Ma broń, czołgi i samoloty, ale stracił lojalność nawet tych Libijczyków, którzy popierali go i oczekiwali z nadzieją politycznych reform. Kadafiemu pozostali tylko fanatyczni sprzymierzeńcy i zagraniczni interesanci. Może wygrać na polu bitwy, ale w ostateczności jest już przegrany.
Powstania w Tunezji i Egipcie przyspieszyły wydarzenia w Libii, ale opór miał swoje podstawy w brutalnych doświadczeniach kraju z czasów kolonializmu. Najbardziej uderzające w retoryce stosowanej przez rebeliantów jest to, w jaki sposób antykolonialne hasła używane niegdyś przez Kadafiego zostały obrócone przeciwko niemu. Powstańcy są mordowani przez wojska Kadafiego, ale za nic w świecie nie chcą prosić o zachodnią interwencję.
Historia Libii tłumaczy to zjawisko. Od 1911 do 1943 roku pod rządami Włochów zginęło pół miliona Libijczyków, w tym 600 tys. w faszystowskich obozach koncentracyjnych. Reżim powstał w bezkrwawym zamachu stanu w 1969, który był zainicjowany przez oficerów z niższej klasy średniej, reprezentujących wszystkie trzy regiony Libii i popieranych głównie przez libijską wieś. Chociaż reżim miał być antykolonialny, antykomunistyczny i wspierał arabski nacjonalizm, to sam rząd nie miał żadnej wyraźnie zarysowanej politycznej koncepcji. Inspirował się rewolucją 1952 roku w Egipcie i stamtąd przejął ideologię władzy. Kadafi dodał od siebie nacisk na tworzenie socjalistycznego społeczeństwa funkcjonującego dzięki sprzedaży ropy i pracy zagranicznych robotników.
Zachodni analitycy skupiali się zwykle na kulcie przywódcy i ekscentrycznym stylu, źle interpretując przez to reżim Kadafiego jako historyczną aberrację. W rzeczywistości, jego władza miała korzenie w panislamistycznej kulturze, relacjach pokrewieństwa, strachu przed centralną władzą i nieufności wobec Zachodu. Kadafi przetworzył antykolonializm i libijski nacjonalizm w ideologię rewolucyjną, używając języka zrozumiałego dla przeciętnego Libijczyka. Mówił, jadł i ubierał się jak beduiński współplemiennik. Aby osłabić opozycję ze strony studentów, intelektualistów i klasy średniej, stosował regułę „dziel i rządź". Jednocześnie prowadził politykę "beduinizacji", atakując miejską kulturę, promując plemienne ubrania, muzykę, festiwale i rytuały. Z tego powodu Trypolis w dużym stopniu stracił swój kosmopolityczny charakter.
W pierwszych dwóch dekadach rewolucja przyniosła wiele dobrego przeciętnym Libijczykom: powszechną alfabetyzację, wolny dostęp do służby zdrowia i edukacji oraz poprawę warunków życia. Kobiety otrzymały prawo do pracy jako ministrowie, ambasadorowie, piloci, sędziowie i lekarze. Ale od początku lat 80. ekscesywna centralizacja i coraz większe represje podważyły zalety nacjonalistycznego populizmu. Instytucje zaczęły się chwiać i fluktuacje w cenach ropy zaczęły zagrażać reżimowi.
Z tego powodu Kadafi postanowił zmienić retorykę i zaadaptował panafrykańską ideologię. Po kilku próbach zamachu stanu siły reżimu pojmały, pobiły i wygnały dysydentów. Kadafi obsadził w ministerstwach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo wyłącznie wiarygodnych krewnych i sprzymierzeńców z centralnej i południowej Libii. Ekonomiczne sankcje zaczęły odbijać się na kraju w latach 90., powodując kryzys służby zdrowia i edukacji, wzrost bezrobocia i korupcji.
To, co pozostawało niezauważone, to zmiana struktury demograficznej Libii. To dzięki niej obecne powstanie było naprawdę możliwe. Obecnie 80 proc. Libijczyków żyje w miastach i miasteczkach. Kraj ma rozwiniętą gospodarkę. Liderami powstania są prawnicy, sędziowie, dziennikarze, pisarze, nauczyciele, feministki i dyplomaci – członkowie miejskich elit.
Gdyby pułkownik Kadafi odpowiedział na demonstracje otwartością na reformy, elity Trypolisu i innych miast może dałyby się udobruchać i nie doszłoby do krwawej rebelii. Ale Kadafi przesadził. Od momentu gdy jego armia i policja zaczęła strzelać do protestujących, zdławione niezadowolenie społeczeństwa zostało wyzwolone. Teraz jest już za późno dla reżimu, by te nastroje ujarzmić. W ostatnich tygodniach rewolta zdobyła poparcie nawet plemiennych społeczności, które od zawsze popierały wyłącznie Kadafiego. Bez względu na to, ile krwi zostanie przelanej, powstania nie da się już powstrzymać.
mb
Historia Libii tłumaczy to zjawisko. Od 1911 do 1943 roku pod rządami Włochów zginęło pół miliona Libijczyków, w tym 600 tys. w faszystowskich obozach koncentracyjnych. Reżim powstał w bezkrwawym zamachu stanu w 1969, który był zainicjowany przez oficerów z niższej klasy średniej, reprezentujących wszystkie trzy regiony Libii i popieranych głównie przez libijską wieś. Chociaż reżim miał być antykolonialny, antykomunistyczny i wspierał arabski nacjonalizm, to sam rząd nie miał żadnej wyraźnie zarysowanej politycznej koncepcji. Inspirował się rewolucją 1952 roku w Egipcie i stamtąd przejął ideologię władzy. Kadafi dodał od siebie nacisk na tworzenie socjalistycznego społeczeństwa funkcjonującego dzięki sprzedaży ropy i pracy zagranicznych robotników.
Zachodni analitycy skupiali się zwykle na kulcie przywódcy i ekscentrycznym stylu, źle interpretując przez to reżim Kadafiego jako historyczną aberrację. W rzeczywistości, jego władza miała korzenie w panislamistycznej kulturze, relacjach pokrewieństwa, strachu przed centralną władzą i nieufności wobec Zachodu. Kadafi przetworzył antykolonializm i libijski nacjonalizm w ideologię rewolucyjną, używając języka zrozumiałego dla przeciętnego Libijczyka. Mówił, jadł i ubierał się jak beduiński współplemiennik. Aby osłabić opozycję ze strony studentów, intelektualistów i klasy średniej, stosował regułę „dziel i rządź". Jednocześnie prowadził politykę "beduinizacji", atakując miejską kulturę, promując plemienne ubrania, muzykę, festiwale i rytuały. Z tego powodu Trypolis w dużym stopniu stracił swój kosmopolityczny charakter.
W pierwszych dwóch dekadach rewolucja przyniosła wiele dobrego przeciętnym Libijczykom: powszechną alfabetyzację, wolny dostęp do służby zdrowia i edukacji oraz poprawę warunków życia. Kobiety otrzymały prawo do pracy jako ministrowie, ambasadorowie, piloci, sędziowie i lekarze. Ale od początku lat 80. ekscesywna centralizacja i coraz większe represje podważyły zalety nacjonalistycznego populizmu. Instytucje zaczęły się chwiać i fluktuacje w cenach ropy zaczęły zagrażać reżimowi.
Z tego powodu Kadafi postanowił zmienić retorykę i zaadaptował panafrykańską ideologię. Po kilku próbach zamachu stanu siły reżimu pojmały, pobiły i wygnały dysydentów. Kadafi obsadził w ministerstwach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo wyłącznie wiarygodnych krewnych i sprzymierzeńców z centralnej i południowej Libii. Ekonomiczne sankcje zaczęły odbijać się na kraju w latach 90., powodując kryzys służby zdrowia i edukacji, wzrost bezrobocia i korupcji.
To, co pozostawało niezauważone, to zmiana struktury demograficznej Libii. To dzięki niej obecne powstanie było naprawdę możliwe. Obecnie 80 proc. Libijczyków żyje w miastach i miasteczkach. Kraj ma rozwiniętą gospodarkę. Liderami powstania są prawnicy, sędziowie, dziennikarze, pisarze, nauczyciele, feministki i dyplomaci – członkowie miejskich elit.
Gdyby pułkownik Kadafi odpowiedział na demonstracje otwartością na reformy, elity Trypolisu i innych miast może dałyby się udobruchać i nie doszłoby do krwawej rebelii. Ale Kadafi przesadził. Od momentu gdy jego armia i policja zaczęła strzelać do protestujących, zdławione niezadowolenie społeczeństwa zostało wyzwolone. Teraz jest już za późno dla reżimu, by te nastroje ujarzmić. W ostatnich tygodniach rewolta zdobyła poparcie nawet plemiennych społeczności, które od zawsze popierały wyłącznie Kadafiego. Bez względu na to, ile krwi zostanie przelanej, powstania nie da się już powstrzymać.
mb