Na zwolenników słynnej diety Dukana spadł właśnie cios. Skuteczność tej popularnej metody odchudzania podważają i lekarze, i ci, którzy ją stosowali. Eksperci po raz kolejny przypominają: żadna „cudowna” dieta nie pomoże, jeśli nie ograniczymy jedzenia i nie zaczniemy się ruszać.
W oknie popularnego bistro na warszawskim placu Trzech Krzyży wisi ogłoszenie: „Podajemy dania według diety dr. Dukana". W menu łosoś gotowany na parze, kurczak z grilla lub pieczony pstrąg. Z listkiem sałaty albo bez. – W czasie lunchu takie potrawy zamawia u nas kilkadziesiąt osób – mówi jedna z kelnerek. Podobnie jest w innych restauracjach, które serwują posiłki à la Dukan. Dieta opracowana przez słynnego francuskiego lekarza dr. Pierre’a Dukana od ponad roku robi w Polsce zawrotną karierę: stosują ją dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy ludzi. Biblii wyznawców Dukana, czyli wydawanej na całym świecie książki pt. „Nie potrafię schudnąć", sprzedało się u nas prawie 500 tys. egzemplarzy! Przyczyny tej niezwykłej popularności są proste: dieta Dukana naprawdę pozwala szybko schudnąć, a na dodatek jest łatwa w stosowaniu.
Piotr, szef firmy informatycznej z Warszawy, mógłby być żywą reklamą Dukana – w ciągu pięciu miesięcy schudł ponad 40 kilo. Ale musiał zrezygnować z tej diety, bo doprowadziła do zaburzeń w pracy nerek. – Duża ilość białka w pożywieniu stanowi poważne obciążenie dla nerek oraz wątroby – potwierdza dr Sa’eed Halilu Bawa z Katedry Dietetyki warszawskiej SGGW. Jego zdaniem przyjmowanie zbyt dużej ilości aminokwasów siarkowych, które są obecne w wysokobiałkowym pożywieniu, może przyczynić się do wypłukiwania wapnia z organizmu, a przez to zwiększać ryzyko osteoporozy, zwłaszcza u kobiet. Ostatnio na słynną dietę spadł jeszcze poważniejszy cios, gdy znany francuski dietetyk Jean-Michel Cohen publicznie nazwał ją bujdą.
Dlaczego francuski dietetyk zaatakował popularną dietę Dukana i co myślą o niej lekarze - w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 13 czerwca