Merta: Rosjanie sfałszowali dowód mojego męża
Woda na młyn Macierewicza i...
Według szefa parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Antoniego Macierewicza (PiS), informacje przedstawione przez Magdalenę Mertę to przykład "jeszcze jedno świadectwa fałszowania dokumentacji związanej z poległymi w Smoleńsku". Jak mówił na posiedzeniu zespołu, ta sprawa "wpisuje się w szerszy kontekst w ogóle matactw popełnionych na pewno przez Rosjan".
... podłożone dokumenty
Merta tłumaczyła, że w dokumentach dotyczących jej męża, które Rosjanie przesłali "z opóźnieniem z góra rocznym, znajdują się rzeczy świadczące o tym, że te przedmioty zostały wyprodukowane czy też po prostu sfałszowane". - I w moim przekonaniu podłożone mojemu mężowi - dodała. Wdowa podkreśliła, że w maju 2010 roku w Mińsku Mazowieckim Żandarmeria Wojskowa oddała jej zestaw rzeczy odnalezionych, jak powiedziano, przy ciele jej męża. - Natomiast miesiąc temu, mniej więcej w lipcu w każdym razie tego roku, przedstawiono mi zestaw przedmiotów i dokumentów, po których identyfikowano mojego męża, zestaw, który jest dokładnie rozbieżny z tym, co otrzymałam w Mińsku - oświadczyła. Jak mówiła, to "są po prostu inne rzeczy, o których nie ma słowa w protokole odnalezienia zwłok czy późniejszego przeszukania".
Dowód nie jest tym samym dowodem
- Jedynym punktem wspólnym w obu zbiorach przedmiotów jest dowód osobisty, co do którego ja się upieram, że nie jest tym samym dowodem. Że jeden jest rzeczywiście przedmiotem, który był przy moim mężu, a drugi jest przedmiotem, który preparowano po to, by komuś przypisać tę tożsamość - powiedziała na konferencji prasowej w Sejmie. Na późniejszym posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Merta tłumaczyła, że dowód osobisty jej męża "istnieje w dwóch wersjach". - Jednej - zniszczonej i najprawdopodobniej rzeczywiście odnalezionej na miejscu katastrofy, którą oddano mi rok temu w Mińsku i w drugiej wersji dziewiczo czystej, którą dysponują Rosjanie, a przynajmniej dysponują zdjęciami, bo nikt nam tego dokumentu nie pokazywał, tylko w aktach jest zdjęcie tego dowodu - zaznaczyła.
Złożyli zawiadomienie
Kownacki poinformował, że w sprawie dowodu zostało złożone zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa "w kierunku fałszowania dokumentacji śledztwa i utrudniania postępowania karnego przez stronę rosyjską". Jak dodał, śledztwo w sprawie dowodu zostało wszczęte, co "świadczy o wadze tej sprawy".
Śledztwo prokuratury
W środę Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że wszczęła śledztwo w sprawie zniszczenia dowodu osobistego należącego do wiceministra kultury Tomasza Merty, który zginął w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia zeszłego roku. "W dniu 23 sierpnia 2011 r., Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wyłączyła z akt śledztwa prowadzonego w sprawie katastrofy smoleńskiej materiały do odrębnego postępowania w sprawie zniszczenia, bliżej nieustalonego dnia w okresie od 11 kwietnia do 12 maja 2010 r., przez nieustaloną osobę dokumentu, którym nie miała prawa rozporządzać, w postaci dowodu osobistego Tomasza Merty, poprzez nadpalenie - stopienie dolnej jego krawędzi" - poinformowała prokuratura wojskowa.pap, ps